Skip to main content

Wyobraźmy sobie, że w mieście takim jak Kraków, Wrocław czy Łódź nie ma ofiar śmiertelnych wśród pieszych i rowerzystów. Tej skali miastem jest właśnie Oslo, liczące sobie 670 tys. mieszkańców. A 2019 rok był pierwszym, w którym właściwie nikt nie zginął na drodze. Przydarzyło się to tylko jednemu kierowcy, który uderzył samochodem w barierkę zabezpieczającą przystanek tramwajowy.

Do osiągnięcia tego celu wiodła długa i konsekwentnie realizowana droga. W 1975 roku w Oslo mieliśmy do czynienia z 41 wypadkami śmiertelnymi, co jest wynikiem wyjątkowo wysokim (we Wrocławiu, jednym z najbardziej niebezpiecznych polskich miast pod tym względem, w 2018 roku zginęły 24 osoby). Po 45 latach mamy już tylko to jedno zdarzenie z feralnym kierowcą.

Przyczyny tych zmian w rozmowie z Aftenposten tłumaczy Christoffer Solstad Steen, doradca ds. Komunikacji w Trygg Trafikk. „Oslo wprowadziło szereg przepisów ograniczających miejską przestrzeń, w której można prowadzić samochód. Szczególnie dotyczy to centrum miasta i śródmieścia. Stało się także bardziej rowerowe. W ogóle ryzyko kolizji pomiędzy kierowcami a rowerzystami zostało zmniejszone – im bardziej odseparowaujesz od siebie poszczególne grupy dróg, tym mniejsze ryzyko poważnych wypadków drogowych. Do tego wszystkiego na wielu drogach ograniczona została maksymalna prędkość jazdy”, mówi Steen.

Norwedzy wypracowali także nowe standardy bezpieczeństwa infrastruktury rowerowej. Dotychczasowe często pochodzą z połowy XX w., kiedy rowerzyści byli znacznie mniej narażeni na wypadki komunikacyjne. Na przykład za wystarczającą szerokość ścieżki uznawano 1,8 m. Nowe normy w Oslo przewidują 2,5 m szerokości ścieżek rowerowych. Muszą być wyraźnie oznaczone i wymalowane jasnymi kontrastującymi kolorami.
Poza tym nikt tak bardzo jak Oslo nie przebudowuje przestrzeni w centrum miasta – setki miejsc parkingowych są przekształcone w parki kieszonkowe, chodniki oraz ścieżki rowerowe o łącznej długości 60 km. Co więcej, w tworzeniu bezpieczniejszej dla pieszych przestrzeni miejskiej brały udział też najbardziej zagrożone osoby, czyli dzieci, które dzięki specjalnej aplikacji wskazywały najsłabsze punkty miejskiej infrastruktury.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.