Skip to main content

“O charakterze miasta stanowi jego przestrzeń publiczna, a nie prywatna” – do tych słów Joana Closa, szefa Programu ONZ ds. Osiedli Ludzkich (UN-HABITAT) przekonują się burmistrzowie na całym świecie. Ich działania w coraz większym stopniu nakierowane są na lepsze urządzenie przestrzeni wspólnej miast. Tym samym wychodzą naprzeciw przemianom społecznym: mieszkańcy złaknieni nowych atrakcji i opleceni mediami społecznościowymi mniej czasu chcą spędzać w domu, a częściej się spotykają i chcą to robić w atrakcyjnym otoczeniu. Własne życie przenoszą do przestrzeni wspólnej, zwłaszcza dotyczy to młodego pokolenia.

Skala wyzwań powoduje, że nowe myślenie dotyka różnorodnych obszarów miasta. Tworzy zapotrzebowanie na coraz bardziej atrakcyjne miejsca.

W pierwszej części artykułu będziemy pisać o potrzebie zieleni w mieście, w drugiej opiszemy z kolei inicjatywy, których celem jest powiększanie przestrzeni niezbędnej mieszkańcom do życia.

PARKI

Tereny zielone to najstarsza z przestrzeni publicznych, sięgająca czasów kiedy w 1640 roku Ludwik XIII otworzył dla publiczności paryski Jardin des Plantes. W Polsce nowością w tym obszarze są tzw. kieszonkowe parki. Pomysł wywodzący się z zatłoczonego Nowego Jorku polega na wykorzystaniu każdej dziury w zabudowie i wypełnieniu jej zielenią, tak aby w betonowej dżungli można było znaleźć wytchnienie. Takie projekty powstają już m.in. w Krakowie oraz Łodzi.

Poszukiwania nowych miejsc, które można obsadzić drzewami zaszły znaczniej dalej. Dziś zakłada się parki również na nieużywanych torach kolejowych. Zaczęło się od osławionego nowojorskiego High Line Parku, ale pomysł chwycił także w Waszyngtonie, Chicago, Seulu (zdjęcie powyżej) oraz Singapurze. Jeszcze odważniejszym pomysłem jest przykrywanie parkiem wciąż czynnych i działających autostrad. To na razie tylko projekty, które zostały ciepło przyjęte m.in. w Paryżu (zdjęcie poniżej) oraz Atlancie.

Takie działania przez niektórych naukowców postrzegane są jako ważne, bo wprowadzają nieco zieleni do centrów, a przy tym rozładowują wyspy ciepła. Nie są jednak wystarczające. Badacze z University of Exeter uznali nawet, że mogą zaszkodzić, bo odciągają uwagę samorządowców od znacznie ważniejszych działań, jakimi jest zakładanie dużych parków. A ich znaczenie z punktu dobrostanu ludzi jest znacznie większe: tylko na dużej przestrzeni zielonej ludzie na poważnie odpoczywają i odcinają się od uciążliwości miasta.
Co ciekawe, szczególnie poważnie przestrogę tę wzięli sobie do serca za oceanem, gdzie pojawia się coraz więcej projektów dużych parków. Dlatego w Dallas w rozległy miejski las łęgowy zamieniają 4 tys. nadrzecznych łąk, a w Kalifornii przywracają naturze odcinek 11 mil tutejszej rzeki Los Angeles. Jeszcze bardziej zaskakująca była decyzja władz Houston, które wykupiły podmiejskie pole golfowe, aby zrobić tam park z ogrodem botanicznym (zdjęcie poniżej).

Słabością tych przedsięwzięć jest, że powstają na obrzeżach miast, z dala od centrum, gdzie trudno o duże tereny. Także z tym można sobie jednak poradzić. Dowodzi tego burmistrz miasta, John Tory, który przedstawił projekt przykrycia parkiem torów kolejowych biegnących przez środek miasta (zdjęcie poniżej). Pod tereny zielone odzyska w ten sposób powierzchnię 8,5 ha. „Wielkie miasta mają wielkie parki. Toronto się rozwija i musimy stworzyć przestrzeń publiczną, z której kolejne pokolenia będą dumne. To ostatnia szansa na zapewnienie przyjaznej przestrzeni w centrum”, podkreśla burmistrz. Już dziś w mieście mówi się o tutejszym Central Parku.

Pisząc o innowacjach w rozwoju przestrzeni zielonych trudno nie wspomnieć o bardzo szeroko zakrojonej strategii Madrytu. Stolica Hiszpanii chce działać na wielu polach, w czym pomóc ma Madrid + Natural. To program, który opisuje długą listę konkretnych działań i projektów – od zakładania ogrodów ściennych i dachowych, przez zazielenienie ulic, a na rekultywacji rzeki i tworzeniu terenów zalewowych kończąc.

FARMY MIEJSKIE

Jednym z elementów Madrid + Natural jest tworzenie miejskich farm. Hiszpanie chcą przede wszystkim zrobić to dla społeczności, tej dorosłej i tej młodszej, aby wciągnąć ją w zdrową i ciekawą aktywność (również edukacyjną) oraz lepiej zintegrować środowiska lokalne. W podobny sposób do tego rodzaju inicjatyw podchodzi się także w Polsce. W stolicy najgłośniej było o Ogrodzie Powszechnym, którego uruchomienie wspierał warszawski ratusz. Tego typu inicjatywy powstają praktycznie w każdym miejscu: Bzz Garage to farma działająca na pętli autobusowej londyńskiej dzielnicy West Norwood.

To jednak działania w ograniczonej skali. Tymczasem za oceanem pojawiło się nowe pojęcie: agrihood. Są to dzielnice (neighborhood), które zaczynają żyć wokół miejskich farm. Tak właśnie w Detroit powstała The Michigan Urban Farming Initiative, gdzie na 1,2 ha otrzymanych od miasta społecznicy zorganizowali kwitnące gospodarstwo miejskie (zdjęcie otwarciowe). Farma dostarcza już dziś całkiem za darmo świeżą żywność do dwóch tysięcy gospodarstw domowych znajdujących się w obszarze dwóch mil kwadratowych wokół niej.

We wplataniu upraw w przestrzeń jeszcze dalej poszli Duńczycy. Twórcy Agro Food Park uznali, że zamiast wpasowywać farmę w przestrzeń miejską, zrobią odwrotnie: zabudowę dostosują do istniejących już upraw (zdjęcie powyżej).
Dziś większość funkcjonujących miejskich upraw ma głównie rolę integrującą, edukacyjną i rekreacyjną. W dłuższej perspektywie będzie jednak rosła także ich rola gospodarcza, jako istotnego źródła pożywienia dla mieszkańców miast. Tradycyjne uprawy ze względu na ograniczenie terenu mają też ograniczone możliwości. Coraz więcej powstaje jednak farm wertykalnych,  pod dachem, gdzie uprawy prowadzi się metodami hydroponicznymi oraz areoponicznymi. Z jednej strony mamy poważne prace inżynieryjne dążące do opracowania jak najbardziej efektywnych metod upraw – na MIT w ramach projektu CityFARM doprowadzono do przeszło 90-proc. zmniejszenia zużycia wody, 10-krotnego zmniejszenia nakładu energii, a zbiorów dokonuje się kilkukrotnie częściej niż tradycyjnie. Z drugiej strony mamy już do czynienia z wdrożeniami zarówno na dużą skalęnajwiększa miejska uprawa powstaje w Kyoto, na powierzchni 4,8 tys. mkw – jak i w systemie rozproszonym: szklarnie powstają też w nieużywanych kontenerach rozmieszczanych na miejskich ulicach. Coraz istotniejszym aspektem jest wdrażanie farm akwaponicznych, gdzie uprawa warzyw powiązana jest z hodowlą ryb.

ZIELONE NIEUŻYTKI

Jednym ze sposobów wprowadzania zielonych innowacji do miasta jest wykorzystywanie nieużytków. To częsta praktyka właśnie w obrębie tworzenia miejskich farm: na leżącej odłogiem działce powstało opisywane gospodarstwo w Detroit. Spore możliwości dają także opuszczone budynki, coraz liczniejsze w erze postprzemysłowej. Tak właśnie w Chicago powstało The Plant. To nie tylko farma, ale cały, współfinansowany przez miasto inkubator przedsięwzięć związanych z produkcją ekologicznej żywności, który mieści się w budynku dawnych zakładów mięsnych.
W Nowym Jorku tego typu obiekty zmienia się także w typowe tereny zielone. “Kiedy przemysł wycofuje się z miasta, powstaje przestrzeń, którą można przeobrazić np. w park. Wiele z naszych projektów polega na tym, aby nadać nowe życie miejscu, które kiedyś miało całkiem inne funkcje” mówi Signe Nielsen projektantka krajobrazu z Mathews Nielsen Landscape, która na koncie ma m.in. przeobrażenie w obszerny park starej odlewni West Point Foundry Preserve.

Typowym pomijanym miejskim nieużytkiem są też tereny znajdujące się pod wiaduktami. Pierwsi do ich systematycznego zagospodarowania zabrali się Kanadyjczycy. W Toronto powstał plan, aby pod wiaduktem Gardiner Expressway, ciągnącej się wzdłuż jeziora Ontario, zorganizować Under Gardiner  – wielofunkcyjny park o długości 1,75 km (zdjęcie powyżej). Znajdzie się tu miejsce na spacer, spotkanie, drobny handel i gastronomię, ale także widowiska i imprezy masowe. A w zimie także na ślizgawkę. Podobny projekt wtłoczenia życia miejskiego pod wiadukt autostrady powstał w Vancouver: nowa przestrzeń publiczna powstaje przy okazji budowy sąsiadującego z trasą apartamentowca Vancouver House.

Więcej rozmachu mają w Miami, gdzie pod wiaduktem kolejki Miami-Dade Metrorail miejscowi społecznicy chcą stworzyć aż 36 ha parku (zdjęcie powyżej). To projekt z wizją, którego koszty będą jednak ogromne. Skromniej do podobnego wyzwania podeszły władze znacznie uboższego Sao Paolo. Brazylijczycy zdecydowali, aby zazielenić 3,5 km wiaduktu Minhocão i stworzyć tu zaplecze rekreacyjno-rozrywkowe. Będzie nie tylko ścieżka rowerowa. Pomiędzy jej pasami znajdą się sklepiki, kramy oraz stoiska z jedzeniem. Szykują się też m.in. imprezy sportowe i artystyczne. Plan jest taki, aby wiadukt podzielić na segmenty i każdym z nich zarządzać oddzielnie w oparciu o program obejmujący cztery elementy: kulturę, jedzenie, usługi i sport.

Publikacja został przygotowana jako kompendium wiedzy na temat innowacji inwestycyjnych w ramach przygotowań do Kongresu Regionów, którego Miasto2077 jest partnerem. To próba zebrania najbardziej aktualnych trendów w aktywności samorządów na całym świecie, właśnie w polityce inwestycyjnej. W tej części opisujemy inwestycje w przestrzeń, będziemy też przybliżać to co się dzieje w obrębie rozwoju obiektów publicznych, inwestycji związanych ze zmianami klimatycznymi oraz nowych metodach prowadzenia projektów.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Beton bez cementu

Miesięczny bilet napędza kolej

Kopenhaga pełna osiedli z kontenerów

Elektryczne taksówki niebawem polecą

Biblioteki na kółkach

Koniec poczty lotniczej

Ludzie uczą mówić rośliny