Skip to main content

Japończycy znani są z tego, że mocno promują transport publiczny, jednocześnie stawiając mieszkańcom sporo barier przy zakupie auta. Pierwsza kwestia to duża ilość podatków. Druga wiąże się z samą obecnością samochodu w takim mieście jak Tokio – każdy, kto chce mieć własne auto, musi też mieć dla niego miejsce postojowe.

Pierwsza opłata, tzw. shaken, czyli zaświadczenie o stanie technicznym, to co najmniej 120 tys. jenów, czyli ok. 4,2 tys. zł. Do tego dochodzi podatek drogowy w kwocie 5 proc. jego wartości, podatek od tonażu pojazdu (ok. 75 tys. jenów), 30 tys. jenów za OC, do 50 tys. jenów podatku samochodowego i jakieś 25 tys. jenów za wpisanie nowego właściciela. W przeliczeniu łącznie daje to jakieś 14 – 15 tys. zł.

Mniej typowy jest jednak wymóg związany z posiadaniem własnego miejsca parkingowego. Przed zakupem auta na najbliższej komendzie trzeba złożyć tzw. chushajo shomeisho, czyli poświadczenie, że posiada się miejsce parkingowe. Najłatwiej mają właściciele domu z własnym podjazdem. Kto nie posiada jednak prywatnego garażu na posesji musi mieć dokument poświadczający fakt, że wynajmuje się miejsce postojowe i to w odległości 2 km od miejsca zamieszkania – trzeba wręcz przedstawić rozrysowaną mapę.

To właściwie nie jest już zwykła szykana podnosząca poprzeczkę dla każdego, kto chce mieć prywatny samochód. To systemowe podejście organizacji miejskiej przestrzeni. Jeśli chcesz kupić własne auto, nie możesz liczyć na „jazdę na gapę”, że po prostu będziesz je zostawiać w publicznym miejscu jakim jest ulica. Twój samochód, twoja odpowiedzialność, twój problem – zorganizuj sobie parking aby mieć go gdzie trzymać.

/Fot: M S//


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.