Skip to main content

Francuzi bardzo rzetelnie starają się podejść do zmniejszenia ilości odpadów. Stworzyli nawet swego rodzaju mapę drogową jak rozwijać ekonomię obiegu zamkniętego (Feuille de Route Economie Circulaire), w której opisali działania zmierzające do tego, aby w 2025 roku na wysypiskach lądowało o połowę mniej odpadów (względem roku 2010) i całkiem wyeliminować wyrzucanie plastiku. Działania i nowe regulacje dotyczą jednak wszelkiego rodzaju śmieci, m.in. żywności oraz ubrań.

Na wysypiska w większości trafiają odpady jedzeniowe, dlatego w pierwszej kolejności rząd zajął się zwalczaniem marnotrastwa produktów spożywczych. W 2013 roku Ministerstwa Ochrony Środowiska oraz Rolnictwa powołały do życia Narodowy Sojusz przeciwko marnowaniu żywności, który miał wspierać wszelkie metody zmniejszania ilości odpadów – m.in. pomagał lepiej zarządzać produktami i ich sprzedażą. Rząd wprowadził przy tym ulgę podatkową dla sklepów oddających niesprzedaną żywność organizacjom pozarządowym i zobligował sieci handlowe do podpisywania z trzecim sektorem umów na redystrybucję żywności. W zamian firmy mogły odpisywać od podatku 60 proc. wartości oddanej żywności.

W 2017 roku podobne zasady objęły gastronomię, a dziś musi szykować się na nie również branża odzieżowa. W tym przypadku, rzecz jasna, chodzi o ubrania. Gdy zalegają na półkach magazynowych, często ostatecznie także trafiają na śmietnik. Na razie rząd jest na etapie szacowania zjawiska, ale jak donosi serwis Fashion Network w całą akcję zaangażował się premier Edouard Philippe, co nadaje jej szczególny priorytet. Szef rządu zapowiedział, że już w przyszłym roku powinny pojawić się przepisy zwalczające marnotrawstwo, tak aby niesprzedane ubrania nie były wyrzucane czy też niszczone. Może być tu wprowadzony podobny system, jak w przypadku sklepów spożywczych – organizacje charytatywne będą odbierać niesprzedaną odzież i oddawać ją potrzebującym. Być może też firmy będą zmuszane do ponownego wykorzystywania materiałów. Innym sposobem jest eksport do ubogich krajów, np. Afryki i sprzedaż po niskich cenach bez ryzyka psucia własnego rynku – tak robi np. polski Reserved. To jednak rodzi ryzyko, że firmy będą wykorzystywać eksport do wyrzucania odzieży poza Francją.

/Fot: Artem Bali//


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.