Skip to main content

Choć w Europie co roku tysiące ludzi giną w wypadkach samochodowych, w Pontevedra w północnozachodniej Hiszpanii od lat się to nie zdarza. Ostatni śmiertelny wypadek drogowy zanotowano tu w 2011, gdy 81-letni mężczyzna wpadł pod koła samochodu dostawczego. Burmistrz tego liczącego 85 tys. miasta, Miguel Anxo Fernández Lores już ponad 20 lat temu, obejmując władze obiecywał, że będzie ono służyć ludziom, a nie samochodom.  Dziś miasto jest praktycznie wolne od samochodów. Dzięki temu jest nie tylko bezpieczniejsze, ale i zdrowsze do życia – zanieczyszczenia powietrza spadło o 67%. 

Zmiana nie była łatwa. Pontevedra, tradycyjny przystanek na drodze pielgrzymek między galicyjskim portem Vigo i stolicą regionu Santiago, żyła z handlu. W końcówce lat 90. przez centrum miast przejeżdżało średnio ok. 80 tys. samochodów dziennie. – Miasto było praktycznie jednym wielkim składem samochodów, które zajmowały przestrzeń publiczną, generowały hałas i zanieczyszczenia, odbierając ludziom autonomię, w miejscu, w którym mieszkali – wspomina Fernández Lores. 

Stopniowo samochody zniknęły z liczącej 30 tys. metrów kwadratowych historycznej starówki, zniknęły też wszystkie miejsca parkingowe na ulicach. Ruch tranzytowy przez miasto został przeniesiony na peryferia. Na peryferyjne parkingi skierowano też kierowców dojeżdżających samochodami do miasta do pracy. Samochody musiały się oczywiście pojawiać w centrum, choćby po to, by dowozić towary, ograniczono jednak zarówno ich prędkość (do 30 km/h), jak i długość czasu postoju.

Lokalni przedsiębiorcy początkowo mieli w tej sprawie mieszane uczucia, obawiając się utraty klientów. Aby ich przekonać, Fernández Lores powoływał się na przykład niezwykle cenionego w regionie mialiardera, Amancio Ortegi, właściciela sieci Zara. – Sklepy Zara zawsze stają przy pasażach dla pieszych, a nigdy przy trasach szybkiego ruchu – przekonywał. – A Amancio Ortega chyba wie, co robi. Opozycja ustała, gdy wkrótce okazało się, że lokalne biznesy zwiększyły obroty: ludzie przestali jeździć samochodami do peryferyjnych supermarketów i coraz chętniej zaopatrywali się w centrum. W dodatku, odkąd z miasta zniknęły samochody, wprowadziło się tu 15 tys. osób.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.