Skip to main content

Bahnhofstrasse w Zurich, jedną z najbardziej znanych i najdroższych  europejskich ulic handlowych, zazwyczaj o tej porze roku rozświetlała „Lucy”, instalacja świetlna, wypełniająca niebo „diamentami”. W tym roku oświetlone są tylko sklepy Louis Vuitton i Gucci, i to zaledwie przez 5 godzin na dobę (mniej więcej połowę zwykłego czasu). Słynne bożonarodzeniowe światła na londyńskiej Oxford Street są w tym roku włączone tylko przez osiem godzin na dobę i wykorzystują ledowe żarówki, co łącznie ma zaoszczędzić jedną trzecią zużywanej energii. Władze Frankfurtu nie tylko zmniejszają oświetlenie, ale i postanowiły nie ogrzewać toalet ustawionych na miejskim świątecznym jarmarku na Römer Platz.

Handlowcy obawiali się wprawdzie, że zagrozi to radosnemu nastrojowi Świąt, a zarazem gorączce zakupów.  Duża część obrotów miejscowych sklepów i straganów brała się właśnie ze spacerów po idyllicznie rozświetlonych ulicach. Z drugiej jednak strony władze wielu europejskich miast uznały, że wobec perspektywy zmniejszonych dostaw prądu i apeli do mieszkańców o ograniczanie zużycia energii, wypada samemu zacisnąć pasa i nie szaleć ze światłami. Niektóre zresztą miasta za powściąganie handlowców w robieniu iluminacji świątecznych wzięły się już w zeszłym roku, argumentując to oszczędzaniem energii w dobie zmian klimatycznych i uporządkowaniem przestrzeni publicznej. Przykładem jest Amsterdam.  

Wrocław, gdzie oferta PGE na prąd dla obiektów miejskich w nadchodzącym roku opiewała na sumę 5-krotnie większą niż dotychczas, poważnie wziął się do oszczędzania i ograniczył bożonarodzeniowe iluminacje do Rynku. W wielu miejscach krytycy ograniczeń zarzucają politykom, że próbują raczej zachować twarz niż energię. Gdy mer Paryża Anne Hidalgo zaproponowała, by światła na Wieży Eiffela wyłączać o godzinę wcześniej, natychmiast wytknięto jej, że nocne oświetlenie wieży to zaledwie 4% energii zużywanej przez ten obiekt. Z kolei firma przygotowująca oświetlenie w Zurichu tłumaczy, że cała instalacja zużywa ok. 3 kilowatów energii na godzinę, czyli mniej więcej tyle domowy piekarnik działający przez ten czas na pełnych obrotach. 

Bez względu na to, czy w grę wchodzą realne oszczędności czy polityczny gest, w Europie nadeszła pora na powściągliwość w kwestii świątecznych iluminacji. W Sztokholmie gasną one w tym roku między godz. 1-6 rano. W Dublinie działają przez 10 zamiast 14 godzin, a na rządowych budynkach wyłączane są o 8. wieczorem. A w Kopenhadze pojawiły się dwa tygodnie później niż zazwyczaj i świecą przez 6 zamiast 16 godzin na dobę.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Zielone uliczki pod pergolami

Amerykańscy nafciarze hojni dla obcych rządów

Płacimy drożej za upalne lato

Brytyjczycy błyskawicznie wygasili węglowe piece

Budynki zero waste

Shein ma spore kłopoty przez greenwashing