Skip to main content

Część z nas pamięta jeszcze czasy, gdy wolne chwile spędzało się nie tylko na podwórku, ale i szkolnym boisku, na które można było się dostać również spoza szkoły i poza godzinami jej funkcjonowania. Z czasem większa troska o bezpieczeństwo dzieci doprowadziła, śladem Ameryki Północnej, do ograniczenia dostępu do boisk. Teren amerykańskich szkół od dawna jest z reguły zamknięty dla osób z zewnątrz, a i uczniowie mogą niego korzystać w ograniczonym zakresie. Wprawdzie niekiedy szkoły wynajmują swoją powierzchnię, w tym boiska, innym organizacjom, klubom sportowym, firmom, czy prywatnym użytkownikom, ale odbywa się to na zasadach komercyjnych, czyli korzystać mogą ci, których na to stać. I ma to swoje uzasadnienie: odpowiednia infrastruktura – np. specjalna syntetyczna nawierzchnia, którą trzeba często wymieniać – kosztuje.

Wiele przemawia jednak za tym, by dostęp do szkolnych boisk był darmowy. W epoce powszechnej otyłości, w miejskim gąszczu trudno znaleźć otwarte przestrzenie umożliwiające ruch na powietrzu. Jak wynika z raportu organizacji non-profit NYC Global Partners z 2013 r. 2,5 mln nowojorczyków mieszka w odległości przekraczającej 10 minutowy spacer od najbliższego parku. Właśnie Nowy Jork postanowił odwołać się do ponad 200 letniej tradycji swobodnego wykorzystywania szkolnych boisk przez lokalną społeczność. Uznając je za „niewykorzystany zasób”, w 2007 r. burmistrz Bloomberg ogłosił projekt „Schoolyards to Playgrounds”, przeznaczając ponad 100 mln dolarów na dodatkowe koszty utrzymania boisk. Ponad 69 boisk od razu zostało udostępnionych mieszkańcom w godzinach popołudniowych i wczesnowieczornych oraz w weekendy.

Co prawda w kolejnych latach miasto ograniczyło wydatki na ten cel, ale tylko dlatego, że w ich miejsce udało się zdobyć środki prywatne, zorganizowane przez organizacje nonprofit Trust for Public Land i Out2Play. Pozwoliły one na renowację kolejnych 160 boisk: pojawiły się drabinki, huśtawki, tartan, kosze do koszykówki, ławki, drzewa. Wbrew obawom, nie doszło do wandalizmu i niszczenia szkolnej infrastruktury. Wręcz przeciwnie, boiska pełne ludzi okazują się bezpieczniejsze niż wyludnione choć strzeżone przestrzenie.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.