Skip to main content

Sztuka ochrony środowiska

Artyści to też aktywiści. Naturalne jest, że w swych dziełach wypowiadają się na ważne tematy, a dziś trudno o poważniejsze wyzwanie niż degradacja środowiska i zmiany klimatu. Pojawia się coraz więcej prac, których celem jest zaintrygowanie widza, uświadomienie problemu i wezwanie do działania. Co więcej, dla zwiększenia siły oddziaływania coraz częściej tworzy się przestrzenie takich rzeźb, np. parki otaczające publikę. W Polsce takim miejscem ma być wkrótce cały Sopot.

Jak sztukę włączyć we wzmacnianie przekazu o konieczności przeciwstawienia się zmianom klimatycznym najlepiej pokazał przykład słynnej już warszawskiej palmy. Trzy lata temu sztuczne drzewo stojące na Rondzie de Gaula w linii al. Jerozolimskich “uschło”. Z okazji Światowego Dnia Środowiska sztuczne, zielone liście podmieniono na prawdziwe, ale zeschłe. Drzewo stworzone pod hasłem „Pozdrowienia z Alei Jerozolimskich”, które nawiązywało do historii miejsca, powstałego tu w XVIII wieku osiedla Nowa Jerozolima i żydowskiego dziedzictwa Warszawy, także “zaangażowało się” w dyskusję o niepokojących zmianach klimatycznych.

Podobnych form ekspresji w ostatnich latach pojawia się więcej, nurt ten do Polski przesącza się jednak dość nieśmiało. Interesującym przykładem były chociażby Totemy Alicji Białej, które wyrosły niedaleko poznańskiego Ronda Kaponiera. Stanęło sześć wysokich na 8 metrów obiektów, z których każdy uosabiał jakiś ważny problem, m.in. deforestację i zgubny wpływ tworzyw sztucznych na środowisko. Dziś z kolei to Sopot ma szansę na tego typu rzeźbę i to niejedną. Jesienią 2022 roku ruszył konkurs Baltic Horizons, w ramach którego artyści z krajów basenu Morza Bałtyckiego co roku będą tworzyć kolejną rzeźbę w krajobrazie miejskim. Ma być to sztuka zaangażowana, odpowiedzialna społecznie i ekologicznie. Jak opisują inicjatorzy konkursu, będziemy mieć do czynienia z “twórczą aktywizacją mieszkańców wokół tematu ochrony bałtyckiego ekosystemu”.

Nurt tworzenia tego typu przestrzeni jest czymś w miarę świeżym i łączy przynajmniej dwa ważne trendy. Pierwszy to coraz bardziej gorąca dyskusja o zaangażowaniu sztuki w ważne kwestie środowiskowe, a drugi zdobywający popularność to koncepcja tworzenia parków rzeźb. Tego typu przestrzenie powstają już od lat, trend wzmocniła jednak pandemia, która pozamykała muzea i wielu kuratorów skłoniła od tego, aby ze sztuką wyjść na zewnątrz. To znacząco zwiększyło jej pole oddziaływania. Nic więc dziwnego, że dziś mamy kolejne przykłady parków z eko rzeźbami.

Najlepszy przykład to Socrates Sculpture Park na Long Island City w nowojorskim Queens, gdzie tej jesieni wprowadziła się wystawa Sink or Swim: Climate Futures. Także w jej przypadku zorganizowano konkurs, który wyłonił prace najlepsze i najlepiej odnoszące się do obecnej sytuacji ekologicznej i wyzwań, przed którymi stoi nasz glob. Spośród ponad 350 zgłoszeń wybrano pięciu artystów – Cheyenne Concepcion, Sean Desiree, Koyoltzintli, Randi Renate i Daniel Shieh – którzy otrzymali stypendia na wykonanie swoich instalacji.

Jedną z nich jest Znikające St. Malo. Pawilon naśladuje architekturę bahay kubo, powszechnego na Filipinach krytego strzechą domu na palach, nawiązuje do założonej w 1783 r. pierwszej filipińskiej osady w Stanach Zjednoczonych. Powstała w zalewie Luizjany w miejscu, które zostało pochłonięte przez podnoszący się poziom mórz. Jest też praca Let Us Keep You Warm naśladująca trzy postacie, które zbijają się w grupkę, aby się ogrzać – odwołuje się do zbiorowego działania wymaganego do powstrzymania globalnych zmian klimatycznych. Podobny aspekt współpracy jest motywem instalacji zatytułowanej Czy jesteśmy psychicznymi koralowymi polipami? To także rodzaj pawilonu, w budowie nawiązujący do żyjących w koloniach koralowców. W Wielkiej Brytanii głośno jest z kolei o Devon Sculpture Park, który powstał na terenie przeznaczonym na tzw. rewilding, czyli odbudowę naturalnego ekosystemu. Tutaj ważne jest już więc samo doświadczenie sztuki w przestrzeni oddanej środowisku – organizatorzy parku odwiedziny w nim nazywają rodzajem safari.


 

To, co w Sopocie zaproponowała ERGO Hestia do spółki z władzami miasta – organizatorzy Baltic Horizons – bardziej przypomina jednak nowojorską inicjatywę ze Socrates Sculpture Park. Także tutaj odbędzie się konkurs, do którego co roku zapraszani będą artyści z krajów leżących nad Bałtykiem. W pierwszej edycji poza Polakami uczestniczą także Litwini, Łotysze i Finowie wskazani przez międzynarodową Kapitułę Nominującą (każdy z krajów będzie miał po trzech reprezentantów). W październiku artyści odwiedzili już Sopot w ramach wizyty studyjnej, a do końca stycznia mają przesłać propozycje konkursowe. Finaliści konkursu ogłoszeni zostaną pod koniec kwietnia. Wówczas w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie zostanie otwarta też wystawa ich projektów na rzeźbę.

Najważniejsza będzie jednak realizacja rzeźby, która odbędzie się kolejnej jesieni. Zostanie ona umieszczona w odpowiednio dobranej przestrzeni miejskiej. Ideą inicjatywy jest, by miała ona nie tylko walor estetyczny, ale przede wszystkim refleksyjny. Zarówno dla mieszkańców, jak i turystów ma stać się memento, wskazującym na wyzwania jakie wiążą się z ochroną Bałtyku. Jeśli w ramach konkursu udałoby się utrzymać wysokie tempo jednej rzeźby rocznie, już całkiem niedługo cały Sopot przekształci się w jeden wielki park sztuki nawiązującej do dobrostanu jego najbliższego sąsiada, czyli Bałtyku.

/Fot: Socrates Sculpture Park//

 

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.