Skip to main content

Chodzi o sytuację sprzed 930 tys. lat, gdy populacja homo erectus, przodków dzisiejszego człowieka liczyła około 98 tys. osobników. Był to poziom zbliżony do dzisiejszej populacji szympansów. To był świetny moment w historii ludzkości. W toku ewolucji ludzie wytworzyli wówczas sporą ilość umiejętności i przewag, która napędzały ich ekspansję. Homo erectus coraz lepiej polowali i coraz śmielej wykorzystywali ogień, a mięso stało się istotnym składnikiem diety. Nasi przodkowie powoli zaczynali dominować nad innymi gatunkami zamieszkującymi Ziemię. Rozprzestrzeniali się, zasiedlając tereny położone na południowym krańcu Afryki oraz leżące daleko na północy zakątki Eurazji. I nagle zniknęli. Przynajmniej z radaru – który pomaga nam dzisiaj odtworzyć historię rozwoju człowieka – czyli z zapisu kopalnego. W okresie pomiędzy 950-650 tys. lat temu ślady po naszych bezpośrednich przodkach praktycznie nie istnieją.  

Z odpowiedzią na pytanie co się stało, przychodzą naukowcy chińskich i amerykańskich uniwersytetów w publikacji w czasopiśmie Science. Z ich badań wynika, że liczba homo erectus (od których wywodzi się człowiek rozumny (sapiens)) spadła do 1280 osobników, czyli dramatycznego poziomu z punktu widzenia przetrwania gatunku. Jest to liczba zbliżona do żyjących dziś na wolności populacji pand.

– Naszym przodkom przez naprawdę długi czas groziło wysokie ryzyko wyginięcia – powiedziała magazynowi Science współautorka badania, Wangjie Hu z Icahn School of Medicine w Nowym Jorku.

Okazuje się, że na skutek zachodzących wówczas szybko zmian klimatycznych, ekspansja dumnych homo erectus nie tylko wyhamowała, ale znaleźli się oni na skraju zagłady. Ich populacja spadła o 98,7 proc.

Naprawdę niewiele brakowało, a żadnej cywilizacji nigdy nie byłoby nam dane stworzyć. Bo nasz gatunek – człowieka rozumnego – nigdy by nie powstał. Co więcej w takim wąskim gardle – populacji liczącej maksymalnie kilka tysięcy osobników – ludzkość przetrwała przez następne 117 tys. lat, zanim nowi homo erectus (nazwani homo heidelbergensis) znów zaczęły swoją ekspansję. Jak zauważyli naukowcy ten spadek populacji zbiegł się z długotrwałymi suszami w Afryce i Eurazji oraz spadkiem temperatury w morzach i oceanach. Ich przyczyną była prawdopodobnie radykalna zmiana cyklu zlodowaceń Ziemi, na przełomie wczesnego i środkowego Plejstocenu.  

– Lukę w zapisach kopalnych Afryki i Eurazji można wyjaśnić chronologicznie wąskim gardłem we wczesnej epoce kamienia. Zbiega się to z proponowanym okresem znacznej utraty dowodów kopalnych – powiedział Science Alert antropolog Giorgio Manzi z Uniwersytetu La Sapienza w Rzymie we Włoszech.

Pierwotnym celem badania naukowców z Icahn School of Medicine było wyjaśnienie dzisiejszej różnorodności genetycznej ludzi. W ten sposób doszli do momentu sprzed 930 tys. lat, kiedy trafili na wąskie gardło w historii rozwoju potomków człowieka rozumnego. Nowe odkrycie rodzi wiele pytań. Na przykład dlaczego tym 1,2 tys. osobnikom udało się w przezwyciężyć katastrofalne zmiany klimatyczne? Jak tego dokonali? Co okazało się kluczowe? Wydaję się, że selekcja naturalna do której doszło w wąskim gardle rozwoju ludzkości przyspieszyła ewolucji naszego mózgu. Zadniem prof. Giorgio Manzi, to zapoczątkowało ewolucjęhomo heidelbergensis i ostatecznie doprowadziło 200-400 tysięcy lat później do narodzin sapiensa.

Faktem jest, że ludzie jako jedyny gatunek wśród hominidów mają 23 pary chromosomów (w odróżnieniu od małp). A właśnie w tamtym czasie wszyscy ludzie z 24 parami chromosomów wymarli, a zdołała przetrwać jedynie niewielka, izolowana populacja naszych przodków z mutacją genetyczną, polegająca na połączeniu się dwóch par chromosomów. Wiele wskazuje, że to było ważne wydarzenie w naszym rozwoju i ewolucji, pozwalające nam dojść do miejsca, w którym dziś jesteśmy.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.