Wykorzystanie powszechnie wyrastających tzw. samosiejek to holenderski pomysł na reforestacje. Realizowany jest w ramach inicjatywy Meer Bomen Nu, co można tłumaczyć jako „Więcej drzew, teraz!”. Holandia do 2030 roku chce stworzyć 37 tys. hektarów nowych lasów.
Ograniczeniem jest jednak samo pozyskanie sadzonek – szkółki zmagają się z ich niedoborem. Stąd pomył na przesadzanie młodych drzewek z natury. Chodzi o wynajdowanie i wykopywanie ich w miejscach, gdzie się plenią, a ze względu na warunki miejscowe nie będą miały szans, aby wystrzelić w górę. I tak pozyskane drzewka są przesadzane w miejsca nowpowstających lasów i zagajników.
„Każdy dąb czy buk wydaje co roku setki lub tysiące potomków. Tylko garstka z nich przeżyje, aby stać się dorosłym drzewem. Wiele z tych sadzonek odgrywa ważną rolę w przyrodzie: stanowią pożywienie, są częścią ekosystemu, a konkurencja jest ważna, aby najlepsze z nich przetrwały. Ale w wielu miejscach są one niechciane lub rosną w takiej obfitości, że można zabrać ich część bez negatywnego wpływu na środowisko.”, wyjaśnieją organizatorzy akcji. „Przesadzając młode drzewa, krzewy i pędy w miejsca, w których są potrzebne, możemy zasadzić więcej drzew w UE, i zrobić to w sposób przystępny, szybki i zrównoważony.”, dodają.
W ten sposób szkółką leśną staje się sama natura. Proces przesadzania jest rzecz jasna prowadzony z uwzględnieniem bioróżnorodności miejsc, w których powstają nowe tereny zielone. Brane pod uwagę są nie tylko warunki lokalne – gleba czy czynniki atmosferyczne – ale także sąsiedztwo innych roślin.
W 2020 roku w ten sposób udało się przesadzić 250 tys. młodych drzewek, spośród których przetrwało 80 proc. Pracowało przy tym 2 tys. wolontariuszy, a drzewka trafiły do 800 lokalizacji. Akcja na poważnie rozkręciła się jednak dopiero w zeszłym roku, kiedy to zaplanowano aż 1 mln przesadzeń.
Jeszcze nie dodano komentarza!