Oto samochód elektryczny, do którego nie trzeba przydomowej ładowarki. Ma przenośne akumulatory, które można ładować z gniazdka elektrycznego w mieszkaniu, tak jak w przypadku baterii do rowerów elektrycznych. Idealne rozwiązanie dla tych, którzy mieszkają na osiedlach i w kamienicach, gdzie nie ma garażu.
Jest to rozwiązanie szwajcarskiej firmy Tera Technology, która zwróciła uwagę, że producenci aut skupiają się przede wszystkim na zwiększeniu pojemności baterii i wydłużeniu zasięgu aut elektrycznych, ale nie na samym komforcie prostego doładowywania auta. W tym względzie kluczowym jest raczej działanie firm odpowiedzialnych za infrastrukturę: zagęszczanie sieci i zwiększanie mocy ładowarek, które przyspieszają ładowanie samochodów. Aby coraz bardziej przypominało tankowanie ich na stacji benzynowej.
„Chociaż zasięg akumulatorów EV znacznie się poprawił, zauważyliśmy krytyczną lukę na rynku. Dla osób, które mieszkają w mieszkaniu lub w inny sposób nie mają możliwości łatwego, stacjonarnego ładowania samochodu, przenośne akumulatory, które można naładować w dowolnym miejscu, dają pewność zasięgu”, mówi współzałożyciel Yoann Loetscher. Warto przy tym zwrócić uwagę, że około 80 proc. Polaków jest wykluczonych z elektromobilności przez brak dostępu do własnego stabilnego źródła ładowania.
MiracleONE, bo tak nazywa się szwajcarski pojazd, ma jeden duży, wbudowany akumulator dający zasięg 210 km, a do tego cztery akumulatory po 20 km zasięgu każdy. Łącznie jest to więc 290 km. Łatwo wyjmowane baterie podłączone do gniazd znajdujących się w bagażniku, są większe niż te w rowerze – ważą po 9 kg każdy – ale ich sposób użytkowania jest podobny. Po zaparkowaniu, np. przed domem, wyjmuje się je z auta i niesie do mieszkania, gdzie do pełna ładuje się około 5 godzin. Oferowany przez każdą zasięg 20 km zazwyczaj wystarczy na podróż do biura. Jak się weźmie dwie na raz – zawsze to nieco ćwiczeń siłowych po pracy – raczej starczy na cały dzień podróżowania (Polacy średnio przejeżdżają autem 23 km dziennie).
Wyjmowane i przenośne baterie ładuje się też, gdy auto podłączy się do ładowarki – oczywiści o ile znajdują się na pokładzie. To potwierdza, że rozwiązanie Tera Technology nie ma zrewoluzjonizować systemu działania aut elektrycznych, ale dodać do nich funkcjonalność, którą wielu z pewnością bardzo doceni. MiracleONE jest na razie propotypem, którego produkcję na małą skalę Szwajcarzy chcą uruchomić jeszcze w tym roku – Jego cena w preorderach jest umiarkowania i wynosi niecałe 27 tys. franków, czyli 125 tys. zł. Do szerokiej, ogólnoeuropejskiej dystrybucji ma trafić kolejny model MiracleTWO.
/Fot: Tera Technology//
Jeszcze nie dodano komentarza!