Skip to main content

Stare rzemieślnicze zawody przeżywają renesans. Wszystko za sprawą zmiany świadomości mieszkańców: skończyła się bezrefleksyjna moda na to co nowe. Coraz częściej zamiast wyrzucić starte buty czy popsuty sprzęt i znów udać się do sklepu, wybieramy wizytę u szewca lub w warsztacie. Aby nie powiększać sterty odpadów.

W Szwecji ten trend wspiera nawet państwo obniżając stawkę podatku VAT dla drobnych usług, tak aby naprawy zrobiły się tańsze. Najczęściej za promowanie dobrego zwyczaju naprawiania biorą się miejscy aktywiści. Tradycją stają się już takie projekty jak Repair Café z Amsterdamu czy angielski Restart. To miejsca spotkań osób, które mają popsute sprzęty i tych, którzy potrafią je naprawić, a nawet nauczyć jak się naprawia (na miejscu są też narzędzia, dzięki którym samemu można reanimować popsute rzeczy). Wszystko w ramach wolontariatupomocy sąsiedzkiej.

W Polsce mamy nieco inną sytuację. Komercjalizacja nie zdążyła jeszcze przeorać całego rynku i w małych lokalach, gdzieś w przyziemiach ulic, wciąż pracują rzemieślnicy. „Złote rączki„, które są w stanie naprawić więcej niż można by się spodziewać. W sytuacji, kiedy ludzie rzeczywiście odchodzą od modelu tzw. throw-away society, dobrze byłoby trafić do nich z informacją, gdzie da się to zrobić.
Do pewnego stopnia tego typu źródłem wiedzy jest np. Yelp, który w samej warszawie zgromadził ponad 14 tys. wszelkich lokalnych usługodawców (łącznie z notariuszami, przedsiębiorstwami pogrzebowymi etc.). W bardziej sprofilowany sposób do sprawy podeszło stowarzyszenie Miasto jest Nasze. Na swojej stronie stworzyło mapę warszawskich rzemieślników. Zaczęło się od Pragi oraz Żoliborza, a niebawem mapa ma być uzupełniona o Mokotów oraz Śródmieście.

To nie tylko akcja informacyjna, ale także promocyjna. Wydana drukiem Mapa Praskich Rzemieślników czy publikacja Szlakiem Mistrzów Żoliborza miały za zadanie wprowadzić do świadomości mieszkańców sam fakt, że rzemieślnicy są może odchodzącą w przeszłość grupą, ale wciąż można ich znaleźć. I to nie tylko po to, aby oddać coś do naprawy, ale np. także zamówić jakiś mebel czy ubranie. To powrót do starych, dobrych nawyków.

/Fot: Repair Café//


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Beton bez cementu

Miesięczny bilet napędza kolej

Kopenhaga pełna osiedli z kontenerów

Elektryczne taksówki niebawem polecą

Biblioteki na kółkach

Koniec poczty lotniczej

Ludzie uczą mówić rośliny