Skip to main content

Czy da się zlikwidować sztywne granice stref biletowych?

Rozwój systemu Park&Ride wokół miast jest nieunikniony. Połączenie tych parkingów z siecią miejskich i podmiejskich kolejek powoduje, że całkiem inaczej trzeba zacząć myśleć o strefach biletowych. Obecne, sztywne stawianie granic pomiędzy I i II strefą spowoduje, że będą się tworzyć bąble komunikacyjne na ich obrzeżach.

Dopóki pociągi podmiejskie służą głównie jako sposób na dowożenie do centrum osób mieszkających wokół poszczególnych stacji i nie korzystających z aut, problemu właściwie nie ma. Inaczej jest, gdy miasto zachęca mieszkańców przedmieść do tego, by zamiast wjeżdżać samochodami do centrum, pozostawiali je na parkingach przy stacjach kolejki i przesiadali się do pociągu.
Z punktu widzenia kogoś, kto do Warszawy dojeżdża z tzw. linii otwockiej, najlepiej pozostawić samochód w sąsiedztwie stacji Warszawa-Falenica. Mógłby to, rzecz jasna, zrobić jeden przystanek wcześniej, w oddalonym o 2 km Michalinie, ale wówczas musiałby kupić bilet na dwie strefy, a nie jedną, tak jak w Falenicy. To różnica pomiędzy 4,4 a 7 zł (cena biletu jednorazowego przesiadkowego). Dlatego właśnie w Falenicy tworzyć się będzie wielkie skupisko samochodów.

Stąd pomysł, aby zamiast gwałtownej zmiany cen ze stacji na stację, wprowadzić stratyfikację cenową, uzależnioną od odległości. Skoro na linii otwockiej w drugiej strefie znajduje się pięć stacji, taryfę można zwiększać krok po kroku, co przystanek, np.: 4,9 zł w Michalinie, 5,4 zł w Józefowie, 5,9 zł w Świdrze, 6,4 zł w Otwocku i 7 zł w Śróbowie.


(Strefy biletowe w Warszawie i okolicach)

Rzecz jasna, nie dałoby się tego osiągnąć przy użyciu biletów papierowych (jest zbyt wiele ich rodzajów). Co innego, jeśli chodzi o bilety elektroniczne kupowane w aplikacji na smartfonie. Tutaj można byłoby płacić w zależności od zasięgu podróży, tak jak w przypadku zwykłych biletów kolejowych.
– Wprowadzenie takiego rozwiązania nie spowodowałoby skomplikowania procesu zakupowego. Użytkownik jedynie musiałby wprowadzić stację początkową i końcową, a aplikacja sama dobierze dla niego najlepszą taryfę. – mówi Tomasz Krajewski, prezez SkyCash Poland S.A.

W podobny sposób można by podejść do biletów okresowych, w przypadku których różnica cenowa jest jeszcze większa niż w przypadku jednorazowych – bilet 30-dniowy na jedną strefę kosztuje 110 zł, a na dwie 180 zł. W tym przypadku trzeba by jednak zmienić ich system działania. Nie musiałby obowiązywać na całą II strefę, ale do wybranej stacji na jednym kierunku, np. do Otwocka. Tam gdzie najwygodniej byłoby pozostawić samochód przy codziennych dojazdach do pracy.
– Proces da się zrealizować za pomocą kart miejskich, należało by wprowadzić większą ilość stref. – mówi Krajewski.

/Fot: Mateusz Włodarczyk//


PRZECZYTAJ TAKŻE:

2 Replies to “Czy da się zlikwidować sztywne granice stref biletowych?”

  1. Wystarczy wprowadzić kilometrówkę i obowiązek kasowania biletów na wejściu i wyjściu ( tak jak jest np w UK). Wówczas bilet miesięczny jest na wszystko i wszędzie, a znikają czasowe i pojawiają się kilometrowe. Np nie ma dziennego tylko 5 km, i czy to wykorzystam w godzinę czy w tydzień (bo dojeżdżam tylko 1 przystanek) to już moja sprawa.

Zostaw odpowiedź na szymekokular Anuluj odpowiwedź

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Beton bez cementu

Miesięczny bilet napędza kolej

Kopenhaga pełna osiedli z kontenerów

Elektryczne taksówki niebawem polecą

Biblioteki na kółkach

Koniec poczty lotniczej

Ludzie uczą mówić rośliny