Skip to main content

Miasto to dziś koło zamachowe gospodarki i gwarant rozwoju. Najdobitniej potwierdza to raport Banku Światowego zatytułowany Competitive Cities for Jobs and Growth, gdzie przeanalizowano sytuację ekonomiczną 750 miast i okazuje się, że 72 proc. z nich odnotowuje szybszy wzrost gospodarczy niż macierzysty kraj.

Na ekonomiczny prymat nie mają wcale gwarancji największe metropolie. W USA np. najszybciej rozwija się San Jose, a w Chinach nie jest to ani Szanghaj, ani Hong Kong, lecz dwumilionowe Tangshan oraz Dongguan – pod względem produktywności są siedem razy mocniejsze niż reszta kraju.
„Jednym z kluczowych czynników zapewniających miastom powodzenie jest umiejętna współpraca pomiędzy władzą samorządową, społecznością oraz prywatnym biznesem„, przekonuje Richard Florida, który komentuje całe opracowanie. Amerykański naukowiec, specjalizujący się w kwestii miast, jako przykład miasta mającego jasną ścieżkę rozwoju wskazuje kolumbijskie miasto Bucaramanga. Tutaj pieniądze płynące z eksploatacji pobliskich źródeł ropy reinwestuje się w rozwój szkolnictwa wyższego oraz badań – właśnie w zakresie przemysłu paliwowego. „To rodzaj kreatywności i niezależnego myślenia, które pozawala miastu efektywnie wykorzystać dostępne zasoby.”, mówi Florida.

Podkreśla przy tym, że najsprawniej działające miasta stawiają na najbardziej rozwinięte gałęzie gospodarki, które przyciągną zarówno kupców, jak i inwestorów. Tworzą nowy biznes i wzmacniają wzrost najsilniejszych lokalnych firm, co gwarantuje kreowanie nowych miejsc pracy. Florida wskazuje też na ciekawy podział na tzw. market towns (w badaniach jest ich 150 i roczny PKB per capita nie przekracza tu 2,5 tys. dol.), które na dobre nie weszły jeszcze w erę industrializacji i są zdominowane przez handel; druga grupa 405 miast to centra produkcyjne, gdzie PKB wynosi od 2,5 do 20 tys. dol.; w czołówce znajduje się wreszcie 195 centrów kreatywności i finansów, gdzie PKB per capita przekracza 20 tys. dol. (spośród polskich miast w tej grupie jest m.in. Warszawa, Poznań, Kraków czy Wrocław).
Co ciekawe, pierwsza i ostatnia grupa mają podobny udział produkcji w tworzeniu wartości dodanej – różni je tylko fakt, że w jednej dominują usługi dla ludności, a drugiej tzw. usługi high-end. Nie ma przy tym jednak dramatycznych różnic strukturalnych, jeśli chodzi o udział poszczególnych sektorów gospodarki.

„Rzecz jasna, nie każdy może stanąć do otwartej konkurencji z takimi globalnymi graczami jak Nowy Jork, San Francisco, Londyn czy Szanghaj. Niemniej jest wiele przykładów mniejszych i średnich ośrodków, które pokazują, że każde miasto może wykorzystać swoje unikatowe zasoby, firmy oraz utalentowanych ludzi do tego, aby osiągnąć powodzenie i stać się lepszym miejscem do życia.” dodaje Florida.


PRZECZYTAJ TAKŻE: