Skip to main content

To jest bardzo ponura statystyka. Co roku w USA w wypadkach spowodowanych przez pijanych kierowców ginie 13,3 tys ludzi. W Europie jest nieco lepiej, bo ofiar jest 10 tys. (przy większej o 30 proc. populacji), ale te liczby i tak są fatalne. Amerykanie przeliczyli to sobie nawet na pieniądze. Gospodarkę USA tragiczne skutki jeżdżenia po alkoholu, kosztuje co roku 280 miliardów dolarów w postaci wydatków medycznych, utraty zarobków i pogorszenia jakości życia.

Problem polega na tym, że skuteczne nie są ani kary więzienia, ani prewencyjne działania policjantów starających się wyłapać pijanych kierowców. Co więcej w USA liczba ofiar śmiertelnych rok do roku wzrosła o prawie 15 proc. Dlatego amerykańska administracja uznała, że trzeba zacząć z tym zjawiskiem walczyć w inny sposób. Zamiast straszyć nietrzeźwych kierowców, automatycznie uniemożliwić im prowadzenie pojazdu, za pomocą technologii zainstalowanej w samochodzie. Na początku grudnia Krajowa Administracja ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) ogłosiła, że rozpoczyna proces wprowadzenia nowej federalnej normy bezpieczeństwa wymagającej stosowania tej technologii we wszystkich nowych pojazdach pasażerskich.

Agencja twierdzi, że powiadomienie o proponowanych przepisach pomoże jej zebrać informacje o stanie technologii umożliwiającym wykrywanie nietrzeźwych kierowców. NHTSA w ramach grupy Driver Alcohol Detection System for Safety współpracuje z 16 producentami samochodów, wspólnie finansując badania nad technologie umożliwiające monitorowanie poziomu alkoholu u kierowców. Jednocześnie agencja pracuje nad rozporządzeniem, które ustanowi standardy jakie musiałby spełnić takie urządzenie. Amerykańskie władze zostały do tego niejako przymuszone, kiedy się, że liczba zgonów spowodowanych wypadkami spowodowanymi spożyciem alkoholu osiągnęła najwyższy poziom od prawie 15 lat.

Brane są pod uwagę różne rozwiązania automatycznie sprawdzające zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu kierowcy albo jego stan we krwi (coraz większe możliwości w tym względzie oferują fotoniczne detektory średniej podczerwieni). Chodzi o to, że prowadzący nie musiałby dmuchać w jakąś “rurkę” , a jego oddech albo stan krwi sprawdzał po prostu czujnik.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Zielone uliczki pod pergolami

Amerykańscy nafciarze hojni dla obcych rządów

Płacimy drożej za upalne lato

Brytyjczycy błyskawicznie wygasili węglowe piece

Budynki zero waste

Shein ma spore kłopoty przez greenwashing