Skip to main content

Zagęszczamy

Tekst pochodzi z raportu Greenbook 2023

Gęsta zabudowa miast to temat kontrowersyjny. A jednak to najbardziej ekologiczny sposób mieszkania, a kosztownemu dla wszystkich – ludzi i środowiska – rozlewaniu się przedmieści trzeba postawić tamę.

Jakie mamy alternatywy? Ciekawie sformułował to prof. Edward Glaeser z Uniwersytetu Harvarda: albo będziemy żyć wokół samochodu albo wokół windy. Idąc za tą myślą Knight Frank sprawdził ile londyńskich dachów da się zabudować. Zliczył aż 23 tys. budynków, które oferują 8,5 mln metrów kwadratowych. To dodatkowe 41 tys. mieszkań. Za tą myślą poszło kilka miast, jak San Francisco czy Berlin, gdzie Senta potencjał płaskich dachów w blokowiskach oszacował na dodatkowych 50 tys. mieszkań.

Nieco inaczej patrzą na to zwolennicy Nowego Urbanizmu, którzy zalecają po prostu gęstą, nieco staromodną zabudowę miast. Zawracają więc zawartą w Karcie Ateńskiej myśl modernistów, aby tworzyć rozległe i przestronne miasta wypełnione słońcem oraz zielenią. Zwracają przy tym uwagę, że dla takich postaci jak Le Corbusier była to odtrutka na niezdrowo gęstą zabudowę XIX-wiecznych miast przeżywających gwałtowną industrializację. Teraz robimy to w sposób znacznie bardziej zrównoważony, tak aby jednocześnie tworzyć przestrzeń przyjazną dla ludzi – dobrej jakości architektura, miejska zieleń czy zrównoważony model mobilności – jak i dla środowiska zmniejszając nasz ślad węglowy.  

Jakie mamy zalety zagęszczania przestrzeni życia? Pierwsza kwestia to przeciwdziałanie bardzo kosztownemu rozlewaniu się miast.  LSE Cities zrobiły nawet szacunki dla USA, z których wynika, że miasta na rozlewaniu się tracą ponad 1 bilion dolarów rocznie. To przede wszystkim efekt większej konsumpcji powierzchni – o 60 – 80 proc. wyższej w przeliczeniu na mieszkańca – oraz większa liczba przewozów (od 20 do 60 proc. na osobę). Smart Prosperity Institute wyliczył z kolei, że miasto na jedno gospodarstwo domowe w centrum wydaje 1.416 dol., podczas gdy na przedmieściach 3.462 dol. Ponad 144 proc. więcej. Do tego dochodzi jeszcze ślad środowiskowy: w San Francisco oszacowano, że roczna emisja CO2 na mieszkańca w samym mieście wynosi 6,7 ton, a poza nim sięga 14,6 ton. 

Są też mniej oczywiste pozytywne aspekty. Grupa naukowców z Turynu wskazała m.in. na pozytywną korelację pomiędzy mniejszymi skłonnościami do depresji mieszkańców i zażywania antydepresantów, a gęstymi dobrze skomunikowanymi dzielnicami miasta. Przemawiające za gęstą zabudową korelacje zidentyfikowano także na polu kreatywności  (Scheller College of Business), a także plagi otyłości (Uniwersytet w Oxfordzie). Problematyczna pozostaje kwestia odporności na epidemie. Covid19 nie dał jednoznacznej odpowiedzi. W wielu gęstych miastach choroba rozprzestrzeniała się szybciej. Naukowcy z Durham University wskzaują jednak, że to głównie problem uboższych dzielnic, gdzie warunki mieszkania są gorsze.

/Fot: Matt// 

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Zielona ścieżka PZU

Wojna o wodę

Bolesne lekcje segregacji śmieci

Rowery „minibusy” z małymi pasażerami