Skip to main content

Władze Berlina podniosły opłaty parkingowe dla samochodów, jednocześnie zezwalając rowerom i skuterom na bezpłatne zajmowanie miejsc parkingowych przy ulicach. Kierowcy i rowerzyści to często przeciwstawianie sobie dwie grupy użytkowników miejskich ulic. Jest w tym spore uproszczenie, bo duża część rowerzystów też jest użytkownikami samochodów. Problemem jest nierówność w traktowaniu obu sposobów komunikacji. Samochody były uprzywilejowanymi pojazdami jeszcze w latach 50 i choć w ostatnich dekadach trend się zmienił, ścieżki rowerowe biegnące wzdłuż ulicy to wciąż wyjątek, podobnie jest z miejscami parkingowymi. Każdy ruch mający więc wyrównać te szanse traktowany jest przez kierowców (szczególnie którzy na rowerze w ogóle ale sporadycznie), jako atak na nich i ich przywileje. Tak stało się też w Berlinie. Choć wszystkie rowery w mieście zmieściłyby się na maksymalnie 10-20 proc. miejsc parkingowych, to i tak zmiany spotkały się z wielkim oburzeniem kierowców. W mediach społecznościowych ostrzegali że wyrzucą każdy rower znaleziony na wolnym miejscu parkingowym. Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że rowerzyści odpowiadali na to, że będą ustawiać rower w każdym miejscu, które znajdą, ale jednak nie mówili nic o niszczeniu samochodów parkujących na ulicach Berlina. 

Według władz miasta nie chodzi o podsycanie wojny z samochodami, a jedynie o uporządkowanie chodników. Chodniki Berlina są w tej chwili zablokowane przez rowery, nie tylko ułożone w stosy na stojakach, ale także przywiązane łańcuchami do balustrad i drzew. Piesi muszą omijać przeszkody lub po prostu chodzić po jezdni w pobliżu popularnych kawiarni i barów, zwłaszcza jeśli pchają wózki lub poruszają się na wózku inwalidzkim. „Cel, który za tym stoi, jest bardzo jasny” – powiedziała w zeszłym tygodniu berlińska komisarz ds. mobilności Bettina Jarasch w radiu Berlin Brandenburg. „Chcę wreszcie, aby rowery, skutery i inne małe pojazdy zniknęły z chodników, gdzie do tej pory były prawnie tolerowane”.

Berlin, jak wiele europejskich miast w imię walki ze smogiem oraz wysokimi emisjami CO2, zachęca do korzystania z alternatywnych do samochodu sposobów przemieszczania się po mieście. W 2017 r. miasto zatwierdziło budowę wielkiej sieci „autostrad rowerowych” w całym mieście, aby rowery były bardziej przydatne podczas dłuższych podróży (chociaż te oddzielne arterie pozostają na etapie planowania). Co ciekawe, choć debata na temat samochodów i rowerów walczących o te same miejsca parkingowe jest nowa, z prawnego punktu wiedzenia tak naprawdę się nie zmieniło. Jednoślady mają prawo do korzystania z miejsc parkingowych na ulicach w całych Niemczech. Niewiele osób jednak z tego korzysta ponieważ nie są świadome tej opcji.

Infrastruktura rowerowa Berlina wciąż pozostaje w tyle za miastami UE, takimi jak Amsterdam czy Kopenhaga. Jednak rosnące rzesze jednośladów sprawiły, że przestrzeń na chodnikach stała się coraz ciaśniejsza. A niektóre działania przyjazne rowerzystom i pieszym wywołały sprzeciw. Nowe zasady – jak również nowe wyjaśnienie istniejących zasad – mogą ostatecznie doprowadzić do uwolnienia zagraconych chodników, odcięcia prawa kierowców do zajmowania dróg i zapewnienia mniej zatłoczonego krajobrazu ulicznego.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Wiatraki wirujące na falach

Chodniki pijące deszcz

Śmieciarki na dwóch kółkach

Krowy bardziej odporne na upał

Energia ze środka morza

Trek skupuje i naprawia używane rowery

Małe i tanie elektryki

Dom zamieniony w baterię

Przyszłość należy do dróg z plastiku