Skip to main content

Tesla to już nie tylko elektryczne samochody. Założyciel firmy, Elon Musk za trzy, cztery miesiące chce wprowadzić na rynek sprzedawane oddzielnie akumulatory litowo-jonowe. Będzie można je zainstalować sobie w domu np. w garażu. Skoro głównym, technologicznym wyzwaniem elektrycznych aut jest pojemne źródło mocy, taki krok dla Tesli wydaje się jak najbardziej naturalny.

Powerwall, bo tak się będzie nazywał przydomowy magazyn mocy, przypomina spłaszczony piec gazowy. W tańszej wersji będzie kosztował 3 tys. dolarów i gromadził 7 kWh mocy, a w droższej za 3,5 tys. dolarów będzie można zgromadzić 10 kWh mocy (będą też są całe zestawy o pojemności 100 kWh sprzedawane dla firm). Akumulator ma za zadanie gromadzić prąd generowany przez panele słoneczne, których w USA i Europie jest coraz więcej. Pomysł nie jest nowy. Wielu użytkowników fotowoltaiki instaluje sobie w domu baterie (zarówno litowo-jonowe jak i np. ołowiowe). Dzięki temu nadwyżki prądu wytwarzane w ciągu słonecznego dnia nie muszą odsprzedawać po niskiej stawce do sieci elektrycznej (w Niemczech np. jest to trzy razy mniej niż koszt zakupu prądu), ale gromadzić na wieczór. I na tak rozsądną klientelę liczy Elon Musk.
Szef Tesli w tym przypadku nie ma jednak rynkowej premii. Konkurencja jest spora. Powerwall wyróżnia raczej stylistyka, jak na producenta modnych aut przystało. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że tego typu akumulatory i tak umieszcza się w garażu lub piwnicy, trudno robić wrażenie stroną wizualną. Głównie liczy się efektywność, czyli cena ogniwa w relacji do zawartej w niej mocy. Ale właśnie w tym względzie Tesla zaskoczyła rynek, bo chce oferować ceny konkurencyjne dla najtańszych baterii kwasowych i parę razy lepsze od baterii litowo-jonowych.

Do skoku na nową wodę Musk przygotował się, gdy rok temu zadecydował o postawieniu w Nevadzie ogromnej fabryki akumulatorów, która będzie kosztować 5 mld dolarów. Na milionie metrów kwadratowych, chce prowadzić produkcję pół miliona baterii rocznie – należy przy tym pamiętać że dotychczas wyprodukował dopiero ok. 70 tys. aut.
Takie postawienie sprawy pokazuje, że Musk bardziej chce być producentem pojemników z prądem: zarówno tych stacjonarnych jak i tych na kółkach. “Mamy na niebie ogromny reaktor termojądrowy, który działa sam. Nic nie trzeba w nim robić.” – przekonuje szef Tesli. Trzeba tylko znaleźć dobry sposób jak upakować tę moc.

Najpopularniejsze teksty

Shein ma spore kłopoty przez greenwashing

Stacje paliw przyszłości

CO2 trzeba potraktować jak surowiec

Second hand walczy z Fast Fashion

Chodniki pijące deszcz