Skip to main content

Tesla kontra reszta świata

W świecie motoryzacji, podobnie jak w telefonii komórkowej, trwa walka o to czyj standard ładowarek weźmie górę. Tesla niczym Apple walczy z całą koalicją producentów aut. Za oceanem wzięła górę.

Taki sojusz przeciwko Tesli zawiązany został w lipcu ubiegłego roku. Wówczas siedem firm – General Motors, BMW, Honda, Hyundai, Kia, Mercedes i Stellantis – zapowiedziało, że wspólnie wezmą udział w amerykańskim projekcie budowy stacji szybkiego ładowania. Wspólnie chcą udostępnić użytkownikom 30 tys. ładowarek wysokiej mocy, dzięki którym nawet w 20 minut da się zatankować samochód do 80 proc. mocy. Oczekuje się, że nowa sieć będzie miała od 10 do 20 wtyczek ładowania na stację, co oznacza, że będzie 1,5 do 3 tys. stacji.

Złącza w ładowarkach będą pasowały do najpopularniejszego wśród większości producentów aut standardu Combined Charging System – który obowiązuje m.in. w Europie – ale także złączy Tesla Charging Standard (znanych jako North American Charging Standard – NACS). Dzięki temu dostęp do nich będzie otwarty dla większości właścicieli aut elektrycznych.

Grupa wygląda na silną, ale zadanie nie jest proste, bo za oceanem to Tesla jest zdecydowanym liderem ładowania dużymi mocami. Obecnie w USA i Kanadzie jest prawie 8,7 tys. stacji szybkiego ładowania z prawie 36 tys. ładowarek, z czego 22 tys. należy do Tesli, która ma nieco ponad 2 tys. stacji. Oznacza, że ma niemal dwie trzecie rynku, a jej standard ładowarek NACS zaczął się upowszechniać na rynku. 

Biały dom poparł TeslęNa początku listopada BP ogłosiło bowiem, że wyda 100 mln dolarów na zakup ultraszybkich ładowarek Tesli, aby zbudować w USA swoją sieć „BP pulse”. Od tego roku instalować je będzie na stacjach benzynowych BP i Amoco, w sklepach spożywczych AMPM i Thorntons oraz dużych centrach ładowania zwanych „Gigahub”.  To jedna z największych inwestycji BP w infrastrukturę dla samochodów elektrycznych, a jednocześnie pierwszy taki kontrakt zawarty przez Teslę.

Na tym jednak nie koniec. Amerykański rząd podobnie jak wcześniej UE dążył do standaryzacji wtyczek do ładowania i na początku grudnia poparł Teslę. Już w czerwcu ub.r. stowarzyszenie inżynierów motoryzacyjnych SAE International zapowiedziało, że chce ustalić jeden standard, a po koniec roku wskazało na NACS, na co dostało błogosławieństwo Białego Domu. Stało się tak, mimo że wcześniej Federalna Administracja Autostrad promowała złącze CCS – tylko stacje wyposażone w tą wtyczkę mogły liczyć na publiczne dofinansowanie.

Ford, GM i inni amerykańscy producenci aut zapowiedzieli już, że dostarczą odpowiednie adaptery klientom, którzy mają ich samochody ze standardem CCS, aby mogli podłączyć się do sieci Tesli bez potrzeby stosowania złącza NACS. Z drugiej strony Tesla 7,5 tys. swoich ładowarek dostosuje do złączy CCS, są to jednak tylko rozwiązania przejściowe. Chodzi o to, aby infrastrurkturę do szybkiego ładowania uczynić bardziej dostępną dla wszystkich. Wyżsi urzędnicy administracji Bidena w rozmowie z Associated Press, zapowiedzieli, że potrwa to tylko jakiś czas. Docelowo infrastuktura do ładowania, na którą rząd przeznaczył 7,5 mld dolarów dotacji, będzie zdominowana przez rozwiązanie Tesli. Widać więc, że podobnie jak w wielu innych kwestiach podziały standardów będą różnicować także amerykański i europejską branżę motoryzacyjną. 

/Fot: Tesla//

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.