Skip to main content

Amazon porzucił swoje plany stworzenia swojej drugiej siedziby na Queensie w Nowym Jorku. A jeszcze kilka miesięcy temu wyglądało na to, że sprawa jest przesądzona. Potentat e-commerce miał poparcie takich „szych” jak gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo oraz burmistrz miasta Bill Di Blasio. Mimo to aktywistom i lokalnej społeczności udało się powstrzymać projekt, który mógł całkowicie zmienić oblicze dzisiejszego Queens.

Inwestycja na pierwszy rzut oka wyglądała na bardzo pożądaną. Pieniądze płyną do niedofinansowanej dzielnicy, powstają nowe miejsca pracy, no i architektura wysokiej próby. Tylko co z tego przypadłoby mieszkańcom. Raczej należało się spodziewać importu fachowców od IT, którzy wraz ze swoim nowym miejscem pracy stworzyliby enklawę w dzielnicy, która ma własną, silną tożsamość. Co więcej byliby nie tylko ciałem obcym, ale rozpoczęliby proces gentryfikacji, którego Amerykanie obawiają się dziś najbardziej. Tak stało się z sielskim kiedyś San Francisco, a samym Nowojorczycy przerobili to już na Manhattanie w Chelsea, gdzie słynny High Line Park doprowadził do ostrej zwyżki cen mieszkań i wykurzył miejscowych, których nie było stać na czynsze. Scenariusz dla Queens wydawał się więc łatwy do przewidzenia.
W tle były też poważne koncesje finansowe – władze miasta w zamian za przeprowadzkę obiecały Amazonowi aż 3 mld dolarów ulg podatkowych. Mimo takich ukłonów, wielka firma nawet nie podjęła dialogu z mieszkańcami, pokazując badania z których wynikało, że 70 proc. nowojorczyków i tak popiera ich inicjatywę.

Wówczas do akcji włączyło się Association for Neighborhood and Housing Development oraz inne organizacje społeczne, które zaczęły szeroką akcję uświadamiającą, że tego typu projekt jest tylko pozornie atrakcyjny z punktu widzenia społeczności lokalnych. Mieszkańcy nie mieli bowiem świadomości, że benefity ich raczej ominą, a to co czekać może lokalsów to wyższe koszty życia.
Ich stanowisko zaczęli więc popierać mieszkańcy, a także lokalni politycy. Pod ich naciskiem Amazon wycofał się ze swoich planów. Sukces lokalnej społeczności szybko zaczęto porównywać do tego co ponad pół wieku temu osiągnęła Jane Jacobs skutecznie broniąc placu Waszyngtona na Greenwich Village przed planami przebudowy wszechwładnego planisty Nowego Jorku Roberta Mosesa. Inna rzecz, że Nowy Jork się oparł ale Amazon z pewnością znajdzie zaraz miejsce gdzie lokalna społeczność nie jest tak rzutka.

/Fot: Darwin Yamamoto//

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Beton bez cementu

Miesięczny bilet napędza kolej

Kopenhaga pełna osiedli z kontenerów

Elektryczne taksówki niebawem polecą

Biblioteki na kółkach

Koniec poczty lotniczej

Ludzie uczą mówić rośliny