Skip to main content

Green Hushing to nowe pojęcie, które pojawiło się w odpowiedzi na Greenwashing. Jak wiadomo ten ostatni jest formą wybielania, a właściwie „wyzieleniania”, szkodliwej działalności firm przez niezbyt istotne ze środowiskowego punktu widzenia działania, które jednak dobrze się komunikuje, aby polepszyć wizerunek.

Wiele tego typu akcji daje się przymycić, ale zdaża się, że aktywiści lub media przyjrzą się im dokładniej i zaczną zadawać niewygodne pytania oraz publicznie krytykować firmę. Skrajny przypadek to pozwanie jej za greenwashing, co przydarzyło się już takim markom jak Kroger czy Whole Foods. Ryzyko raputacyjne robi się więc spore i to przy każdej proekologicznej akcji, bo niekiedy nawet przy dobrych intencjach można zostać oskarżonym o wybielanie swojego wizerunku. Wszystko jest sprawą oceny, a tego jak zareaguje opinia publiczna nie da się przewidzieć.

Stąd pojawiło się „zielone wyciszenie”, jak ułomnie można tłumaczyć skrót Green Hushing, jest czymś przeciwnym. Firma podejmuje sensowne działania prośrodowiskowe, ale woli się tym nie chwalić. Xavier Font, profesor zrównoważonego marketingu na Uniwersytecie w Surrey w Wielkiej Brytanii, definiuje to jako: „celowe bagatelizowanie praktyk zrównoważonego rozwoju w obawie, że sprawi to, że firma będzie wyglądać na mniej kompetentną lub spotka się z negatywnymi konsekwencjami”.

Zjawisko to jest jednak trudne do badania bo gdy Greenwashing to zawsze sprawa nagłaśniana, Green Hushing z definicji jest skrywany. Dopiero w ubiegłym roku szwajcarska firma South Pole zwróciła uwagę, że prawie jedna czwarta z 1200 firm prowadzących własną politykę zrównoważonego rozwoju przekaz informacyjny prowadzi na minimalnym poziomie. 

Czytaj więcej na Fastcomapny

/Fot: Fotdmike//

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.