W Berlinie szykuje się największa przebudowa od czasu, gdy ponad 30 lat temu miasto ponownie złączyło się, po upadku muru. Wtedy zagospodarowano pustą przestrzeń po zdemilitaryzowanej strefie wokół muru, teraz pod nóż idzie lotnisko Tegel, które po 73 latach istnienia (gdy wylądował tu pierwszy amerykański samolot) skończyło swój żywot. Stało się to i tak o 9 lat później, niż początkowo zakładano, a wszystko przez niesamowicie przeciągnięty projekt otwarcia nowego portu Berlin-Brandenburg.
Ale Berlińczycy nie powinni narzekać, bo dziewięć lat temu Tegel najprawdopodobniej nie zostałoby zagospodarowany w tak nowoczesny sposób. Zgodnie z aktualnym planem połowa terenu po lotnisku ma być zamieniona na park i rezerwat przyrody, a na pozostałej części ma powstać osiedle dla 10 tys. mieszkańców w strefie wolnej od samochodów oraz park technologiczny wykorzystujący stare zabudowania berlińskie terminalu.
Lotnicza historia Tegel jest długa, bo już ponad 100 lat temu to miejsce było wykorzystywane jako lądowisko dla sterowców. Teraz stanie się częścią zwykłego miasta, rodzajem jego wizytówki. Rzadko zdarza się taka gratka, by w tak rozwiniętym mieście – wielkości Berlina, pojawiło się 230 hektarów nowej przestrzeni do zagospodarowania. Dlatego w stolicy Niemiec z projektem Tegel wiązane są spore nadzieje. Chodzi o rozwiązanie coraz bardziej palących potrzeb mieszkaniowych stolicy Niemiec, gdzie mała podaż nowych mieszkań podbija ceny i koszty wynajmu. Miasto znajduje się pod dużą presją, aby złagodzić obciążenie najemców – zdecydowanej większości mieszkańców Berlina – zwłaszcza po tym, jak niemiecki sąd konstytucyjny uchylił kontrowersyjną ustawę o zamrożeniu czynszu. Cały ten ogromny teren po za funkcją mieszkaniową ma zostać przekształcony w nowe zielone centrum miasta, skoncentrowane na rekreacji, nauce (budynki nowego kampusu dla berlińskiej politechniki Beuth Hochschule für Technik) i biznesie (miejsce dla tysiąca start-upów). Pierwsze budynki mieszkalne mają być gotowe do 2026 roku.
Jeszcze nie dodano komentarza!