Skip to main content

Trudno oprzeć się urokowi XVII-wiecznych kamienic stojących wzdłuż amsterdamskich kanałów. Po to, by je zobaczyć co roku przyjeżdża tu 7,5 mln turystów. I chodź z zewnątrz wydają się niezwykle malownicze i fotogeniczne, w przeszłości wcale nie były miejscem spokojnego i łatwego życia. Wystarczy uważniej przyjrzeć się ich kształtowi. W oczy rzuca się przede wszystkim to jak są wąskie i wysokie, a w środku najbardziej zaskakują schody – strome, przypominające drabiny.

Za kwintesencje tego stylu uchodzi kamienica położona przy ulicy Oude Hoogstraat 22, której szerokość frontowej elewacji od strony kanału wynosi zaledwie 2,02 metra. Nie jest też bardzo długa, ma 5 metrów głębokości, za to jest niesamowicie strzelista, ma aż 15 metrów wysokości. Ta specyficzna architektura wynika z funkcji, które miały łączyć domy budowane nad kanałami, to nim została podporządkowana unikalna architektura z czasów szczytowego rozwoju XVII-wiecznej Republiki Holenderskiej. Amsterdamskie kamienice stawiali kupcy, którym – w odróżnieniu od francuskich arystokratów – nie chodziło o zbudowanie imponującej siedziby rodu, ale o stworzenie miejsca, w którym dałaby się wygodnie mieszkać oraz prowadzić handlowe interesy.

Domy nad kanałem od samego początku miały więc łączyć funkcje rezydencji, magazynu oraz miejsca, gdzie można spotykać się ze swoimi partnerami handlowymi. To były czasy, gdy bogactwo większości krajów europejskich wciąż koncentrowało się w rękach arystokracji i ziemskiej szlachty, tymczasem w Holandii szlachetnie urodzonych zastępowała nowa burżuazja. A pracujący dla nich architekci oraz mistrzowie budownictwa starali się z jednej strony pokazać aspiracje i bogactwo swoich klientów, z drugiej tworzyli budynki, które pozwalały dalej bogacić się burżuazji i umacniać swoją pozycję w szybko rozwijającej się holenderskiej republice.

Na przykład domy leżące wzdłuż tego kanału Egelantiersgracht, zostały zbudowane głównie dla rzemieślników. I dlatego jedną z ich kluczowych funkcji było stworzenie miejsca, gdzie mieścił czasami się dość pokaźnych rozmiarów warsztat oraz magazyny, w których można było przechowywać robioną na bieżąco produkcję. Niekiedy ta przestrzeń zajmowała nawet 50 procent powierzchni domu. Z reguły magazyny nigdy nie stały puste. Nawet jeśli akurat duża część produkcji została sprzedana, to zaradni holenderscy rzemieślnicy zapełniali je na przykład kupowaną spekulacyjnie żywnością, którą potem z zyskiem odsprzedawali przez cały rok.

Jednocześnie część mieszkalna była oddzielona od części „produkcyjno-handlowej” budynku. I choć dom na zewnątrz mógł sprawiać dość skromne wrażenie, wewnątrz zawsze starano się urządzić go z dużym przepychem, szczególnie przestrzeń przeznaczoną do podejmowania gości. To było zgodne z powszechnie wówczas obowiązującymi w Amsterdamie kalwinistycznymi obyczajami. Reprezentacyjne sale często były budowane nawet kosztem pokojów do snu, które zazwyczaj były małe i służyły wielu osobom jednocześnie. Innym charakterystycznym elementem domów na kanałami były umieszczane na gzymsach dźwigi. Używano je do wciągania towarów (albo ich przekazywania) i łatwego transportowania ich na wyższe piętra. W ten sposób przenoszono również na przykład meble. W efekcie niepotrzebne stawały się duże schody, które były niezwykle strome, tak by zajmować jak najmniej powierzchni, uwalniając przestrzeń na potrzeby komercyjne.

Kluczowe było, by każdy dom miał dostęp do kanału. W efekcie większość z nich była długa i wąska, z tyły działki z reguły urządzano ogród. To pomieszanie funkcji mieszkalnych i biznesowych domów nad kanałem trwała aż do początku XIX wieku, kiedy francuska okupacja i nowe porządki wprowadzanie przez wojsko napoleońskie przyczyniły się do likwidacji systemu cechowego. Prowadzenie rozproszonych magazynów na małą skalę traciło racje bytu. Tym bardziej, że w międzyczasie szybko zaczęła rosnąć populacja miejska, a miasto ograniczone morzem i kanałami nie bardzo miało gdzie się rozrastać. Wynajmowanie zaplecza ludziom stało się lepszym biznesem niż trzymanie tam towarów. Coraz częściej domy nad kanałem zaczęły być w całości przekształcane na cele mieszkaniowe. A ich urokliwa architektura oraz świetne położenie (w sąsiedztwie kanałów) sprawiły, że pod koniec XX wieku stały się jednym z najatrakcyjniejszych miejsc do mieszkania w Amsterdamie. I faktycznie wiele z nich – odnowionych i unowocześnionych – jest dziś świetnymi miejscami do życia, pod warunkiem, że się przymknie oko na pewne niedoskonałości – strome schody, klaustrofobiczną w niektórych miejscach przestrzeń czy sypialnie na poddaszu z tak ostrymi czasem skosami, że nie jest łatwo się wyprostować.

I choć domów nad kanałem juz dawno się nie buduje, dalej mają one spory wpływ na holenderską architekturę i nowo budowane mieszkania, wystarczy wspomnieć pionowy układ frontowych elewacji czy długie korytarze biegnące przez cały budynek od drzwi frontowych do tylnych drzwi.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Zielone uliczki pod pergolami

Amerykańscy nafciarze hojni dla obcych rządów

Płacimy drożej za upalne lato

Brytyjczycy błyskawicznie wygasili węglowe piece

Budynki zero waste

Shein ma spore kłopoty przez greenwashing