Skip to main content

Bruksela to kolejne miasto, które postanowiło okiełznać elektryczne hulajnogi i wyznaczyć im wydzielone parkingi. Tyle, że pojawił się motyw dobrze znany z Polski – robi się to kosztem pieszych i faworyzując kierowców. Postoje dla nich, zamiast na miejscach parkingowych, wyznaczono na chodnikach.

W ubiegłym roku podobną akcję przeprowadził m.in. Wiedeń. Wiosną, tuż przed sezonem wyznaczył 200 stref parkowania elektrycznych hulajnóg. Tam również zabrały część chodników, niemniej kontrowersje pojawiły się dopiero kiedy podobne działanie podjęto w brukselskiej dzielnicy Schaerbeek (właściwie jest to gmina wchodząca w skład stołecznej aglomeracji). Tutaj podobną liczbę miejsc postojowych (185) wyznaczono jednak na znacznie mniejszej powierzchni: Schaerbeek ma 8 km kw., a Wiedeń 415 km kw., czyli prawie 22-krotnie więcej. Ich obecność jest znacznie bardziej odczuwalna, tym bardziej że zajęły około 1 tyś. m kw. chodników.

To wzburzyło mieszkańców, którzy uważają że takich zmian nie powinno się robić kosztem pieszych, a samochodów. To dla nich przecież pojazdy elektryczne, takie jak hulajnogi, są alternatywą. W przekonaniu mieszkańców jest to stracona szansa na przyspieszenie przejścia od samochodów w kierunku tzw. miejskiego transportu multimodalnego, gdzie tą mikromobilność łączy się transportem publicznym. „Rada miejska po prostu nie ma odwagi ingerować w miejsca parkingowe”, mówi Wiet Vandaele z 1030/0, lokalnego kolektywu obywatelskiego zaangażowanego w bezpieczeństwo drogowe. Sprawa irytuje tym bardziej, że chodzi o powierzchnię odpowiadającą tylko 70 miejscom parkingowym. Miasto broni się argumentem, że porządkując dotychczas chaotycznie parkowane hulajnogi i tak odzyskała dla mieszkańców znaczną część chodników.  

/Fot: gmina Schaerbeek//

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.