Skip to main content

W Berlinie w ramach twórczego recyklingu resztek kawy zaczęto produkować z nich zegarki. Jest to wspólna inicjatywa Kaffeeform, który od lat zajmuje się przetwarzaniem fusów oraz producenta zegarków Lilienthal Berlin. Ponoć nawet pachną kawą.

Widać więc, że resztki kawy wykorzystywane są w coraz bardziej zaawansowany sposób. Początkowo służyły głównie jako podglebie, np. do uprawy grzybów, ewentualnie dodawano je do kosmetyków jako rodzaj naturalnego peelingu. Sam Kaffeeform to przetwórstwo wzniósł na wyższy poziom i z fusów zaczął robić filiżanki oraz kubki do kawy. To przyniosło mu rozgłos na berlińskim rynku i zwróciło uwagę Jacquesa Colmana, jednego z założycieli Lilienthal Berlin. Gdy pierwszy raz wziął do ręki taki kubek uznał, że materiał jest interesujący, więc dlaczego nie wykorzystać go do produkcji zegarków. „To, co robiło Kaffeeform wydawało się trwałe i solidne, więc pomyślałem: dlaczego nie zrobić z tego obudowy zegarka?”, wspomina Jacques Colman.

Zwrócił się do Juliana Lechnera, założyciela Kaffeeform, który przystał na propozycję. Zaczęło się od ekseprymentowania i tworzenia kolejnych prototypów zegarków powstałych z przetworzonych fusów z kawy, zebranych z berlińskich kawiarni. Aby stworzyć trwały materiał są one mieszane z innymi polimerami pochodzenia roślinnego. Tak powstał Coffee Watch, którego koperta ma średnice 42,5 milimetrów. Jest wyposażony w mechanizm R756 szwajcarskiego producenta Ronda. Lilienthal i Kaffeeform zaproponowali pięć modeli, których obudowa wykonana z materiału Kaffeeform ma przypominać filiżankę kawy. Gdy się dobrze przyjrzeć, na kopercie widać drobinki mielonych ziaren, a cały zegarek pachnie kawą.

Projekt najpierw był sporym sukcesem na Kickstarterze, a później zebrał cały szereg nagród m.in. iF Design Award, Green Product Award, German Design Award i Green Good Design Award. Kosztuje 229 euro.

/Fot: Kaffeeform//

 

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.