Skip to main content

Różnice te zaprezentowali naukowcy z MIT na stronie Carbon Counter, która miała umożliwić użytkownikom porównanie ocenianych pojazdów osobistych z celami łagodzenia zmian klimatu. Okazuje się, że na elektryku można zaoszczędzić zarówno pod względem emisji CO2, jak i pieniądze.

Punktem wyjścia do tematu były dywagacje, jak wygląda ślad węglowy samochodu elektrycznego, także ze względu na to z jakiego źródła pochodzi prąd do jego zasilania. Gdy naukowcy z MIT wykorzystali średnią intensywność emisji dwutlenku węgla z sieci energetycznej w USA, wyliczyli, że w pełni elektryczny pojazd emituje około 25 procent mniej dwutlenku węgla niż porównywalny samochód hybrydowy. Ale jeśli przeprowadziliby obliczenia, zakładając, że EV ładuje się w stanie Waszyngton, w którym występują duże ilości energii wodnej, odkryliby, że wyemituje on o 61 procent mniej węgla niż hybryda. Kiedy zrobili kalkulację dla pełnej węgla Wirginii Zachodniej, EV faktycznie wytworzył więcej emisji dwutlenku węgla niż hybryda, ale wciąż mniej niż samochód benzynowy. Widać więc, że w porównaniu ze spalinami, nawet w takich miejscach elektryki są górą.

Jeszcze ciekawiej wyglądają porównania cenowe poszczególnych pojazdów. Na stronie Carbon Counter oba parametry naukowcy nanieśli na wykres (poniżej) pokazujący jak wygląda ślad węglowy liczony z całego życia auta (liczony w ilości CO2 wyemiotwanego na mile) oraz koszty liczone jako cena zakupu, tankowania i serwisu (w dolarach miesięcznie). Nie jest zaskoczeniem, że dla całych grup na osi emisji rozkłada się to warstwa po warstwie od diesli, przez benzynę, hybrydy, aż po elektryki. Rozpiętość cenowa szeroka jest jednak w każdej kategorii.

Tak dzieje się przy porównaniu dużych zbiorów. Carbon Counter pozwala jednak zestawiać ze sobą zarówno poszczególne rodzaje aut, jak i konkretne marki oraz modele. Jeśli chodzi o koszty, tu robi się już bardziej interesująco. Najlepiej widać to w samochodach kompaktowych, które wśród elektryków reprezentuje Mini Couper oraz BMW i3. Największe różnice są w przypadku Mini, który w wersji elektrycznej kosztuje mniej niż 300 dol. miesięcznie, z silnikiem benzynowym ponad 400 dol., a jako hybryda ponad 500 dol. Mniejsze różnice widać w autach większych, takich Hyundai Ioniq (tutaj poza elektrykami są tylko hybrydy), a także w kompaktowych SUV-ach, gdzie elektryczny Hyundai Kona wciąż jest nieco tańszy niż benzynowy. Przeciwnie relacje układają się już jednak w Volvo XC40.

/Fot: Avda//

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.