Skip to main content

Powraca pomysł, aby energię atomową zamiast z uranu wytwarzać z bardziej bezpiecznego i mniej szkodliwego pierwiastka – toru (Th). Kiedyś myślano nawet, że zasili on samochody. Pierwszy taki koncept powstał w 1957 roku i nazywał się Ford Nucleon. Reaktor miał mieć w bagażniku i miał być wymieniany na stacjach benzynowych.

Ten akurat pomysł przeszedł do annałów fantastyki. Niemniej myśl, aby tor wykorzystać do produkcji energii atomowej pojawiła się ponownie wraz z jej powrotem do łask. Energia atomowa ma się okazać niezbędna jako przejściowe, stabilne źródło prądu w sytuacji, gdy całkiem zrezygnujemy z paliw kopalnych – taką perspektywę przedstawia m.in. Międzynarodowa Agencja Energetyki (IEA). Względem uranu ma on zarówno wady, jak i zalety. Zaczynając od tych pierwszych, fundamentalną przeszkodą jest efektywność całego procesu: produkcja energii z toru jest droższa niż ta z uranu i plutonu.

Indie stawiają na tor

Z drugiej strony jest to surowiec znacznie łatwiej dostępny –  jest powszechny mniej więcej tak jak ołów – i wysoce energooszczędny w porównaniu do uranu. Podczas reakcji wytwarza więcej energii. Bardzo ważne są także przewagi w kwestii bezpieczeństwa. Tor nie zaczyna spontanicznie wytwarzać energii. Do tego potrzebne są dodatkowe neutrony, przez co łatwiej kontrolować całą reakcję: wystarczy odciąć go od neutronów, aby zatrzymaj reakcję.

Poza tym efektem ubocznym wykorzystania uranu w reaktorach jest produkcja plutonu, który może być wykorzystany do konstrukcji bomb atomowych. Tor nie niesie ze sobą takiego obciążenia, jest to więc technologia, którą można upowszechniać w krajach, w których istnieje ryzyko militaryzacji energii jądrowej. Ostatni ważny argument to wpływ na środowisko. Radioaktywny uran bezpieczny staje się dopiero po 10 tys. lat przechowywania na składowiskach, podczas gdy odpady z toru rozkładają się po 500 latach.

Tak miał wyglądać Ford Nucelon o napędzie atomowym

Przesłanek to tego, aby ponownie zainteresować się torem jest więc sporo. W przeszłości torem zasilanych było już siedem różnych elektrowni jądrowych, a dziś do tematu bardzo poważnie podchodzą m.in. Indie, które mają jedną czwartą światowych zasobów tego pierwiastka. Stąd też, planują że w 2050 roku jedna trzecia ich energii powstanie właśnie w reaktorach napędzanych torem.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Zielone uliczki pod pergolami

Amerykańscy nafciarze hojni dla obcych rządów

Płacimy drożej za upalne lato

Brytyjczycy błyskawicznie wygasili węglowe piece

Budynki zero waste