Skip to main content

Z badania przeprowadzonego na wyspach wynika, że 81 proc. Brytyjczyków popiera etykietowanie emisji dwutlenku węgla w codziennych usługach, a 60 proc. zapłaciłoby więcej za opcje przyjazne dla środowiska. Pomysł przypomina opisywanie składu produktów na opakowaniach i miałby przyczynić się do bardziej przyjaznych środowisku wyborów jeśli chodzi o transport.

Za inicjatywą stoi firma projektowo inżynieryjna GHD, która przeprowadziła badanie, a wprowadzenie tego typu etykiet uważa za relatywnie proste i tanie, ale jednocześnie skutecznie narzędzie do zmniejszenia emisyjności gospodarki. Nie chcą się zresztą ograniczać do transportu, ale do szerokiego spektrum tzw. usług konsumenckich, takich chociażby jak zużycie wody lub energii.
Porównanie z etykietami, które opisują ile cukru czy tłuszczu jest w danym produkcie jest o tyle trafne, że jednocześnie 82 proc. badanych ma trudności z oceną jak wygląda ich ślad węglowy. Z drugiej strony tylko 24 proc. respondentów uważa, że ​​przedsiębiorstwa są wystarczająco przejrzyste w stosunku do konsumentów na temat swojego śladu węglowego.

O skuteczności tego typu etykietowania przekonują GHD deklaracje badanych związane z gotowością do zmiany zachowań. Wśród 60 proc. osób, które są skłonne zapłacić więcej za usługi przyjazne dla środowiska, dwie trzecie deklaruje, że może ich to kosztować 5 proc. lub więcej. Istotna jest przy tym ponadprzeciętna wrażliwości młodych ludzi – takie deklaracje składa 74 proc. konsumentów w wieku 18-24 lata.
Jednocześnie 63 proc. wszystkich badanych uważa, że ​​przy lepszej informacji na temat własnego śladu węglowego przestawiliby się na jego obniżenie (67 proc. osób  w wieku 18-24 lata), a 59 proc. konsumentów wybierałoby opcje o niższej emisji dwutlenku węgla, gdyby były lepiej poinformowane o swoim ogólnym zużyciu (70 proc. osób w wieku 18-24 lata).

Korzyści wydają się oczywiste, trudności mogą być jednak praktyczne. Na półce w sklepie można przynajmniej porównać produkty pod względem ich składu, a tutaj nie jest to takie proste. GHD proponuje, aby taką informację drukować np. na bilecie, w ten sposób, gdy już kupimy bilet lotniczy, dopiero po fakcie możemy się dowiedzieć o ile więcej wyemitujemy CO2 niż jadąc pociągiem, a przy bilecie kolejowym możemy widzieć ile zaoszczędziliśmy emisji rezygnując z jazdy autem. Możliwość dokonania tego typu wyborów powinniśmy mieć jednak wcześniej, na etapie zakupu biletu, bo podróż nie jest towarem jak produkt ze sklepowej półki. Pewnych rzeczy nie da się też tak łatwo zestawić – wybór auta jako środka podróży po prostu oznacza tankowanie, którego nie da się wprost porównać do zakupu biletu – a w innych przypadkach najlepszym wyjściem byłoby pokazywanie odpowiednich benchmarków – np. gdy dostajemy rachunek za prąd czy wodę i zastanawiamy się jak duży zostawiamy nim ślad środowiskowy.

/Fot: Slaunger//


 

PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Bolesne lekcje segregacji śmieci

Rowery „minibusy” z małymi pasażerami

Beton bez cementu

Miesięczny bilet napędza kolej