Skip to main content

Gaz LNG to jeden z największych hitów eksportowych Ameryki ostatniej. Było to możliwe dzięki ewolucji, jaką 20 lat temu okazało “dobranie się” do bogatych pokładów gazu łupkowego. Dzięki opracowaniu nowej technologii wydobycia (szczelinowania hydraulicznego) produkcja gazu od 2005 roku podwoiła się. Ameryka z importera gazu LNG, stała się jego największym na świecie jego eksporterem. Jak więc się musieli zdziwić jego producenci, kiedy pod koniec stycznia Joe Biden zatrzymał wydanie zezwolenia na budowę nowego gazoportu zlokalizowanego w Luizjanie (nad zatoką Meksykańską), który miał służyć eksportowi LNG. Powodem były obawy, że wzrostu eksportu gazu przyspieszy…. ocieplanie się klimatu. Trudno  polemizować z tym, ze spalanie gazu przyczynia się do emisji CO2, zaskakujące w tym jest to, że do tej pory nikt nie samoograniczał się w wydobyciu, z tego powodu.  

– Biden zrobił więcej, aby powstrzymać brudną energię, niż którykolwiek z jego poprzedników – na gorąco komentował Bill McKibben, znany działacz klimatyczny i założyciel organizacji 350.org.

Od czasu wybuchu boomu na szczelinowanie producenci gazu łupkowego zbudowali siedem ogromnych terminali gazowych. Ale możliwości produkcyjne są dużo większe. W Departamencie Energii na zatwierdzenie czekają projekty kilku kolejnych terminali, a w przygotowaniu są następne. Jeśli zostaną zatwierdzone, tylko do końca dekady można byłaby szansa na podwojenie możliwości eksportowych gazu przez jego amerykańskich producentów. Najbardziej zaawansowany jest terminal w Luizjanie, którego budowę Biden właśnie zastopował. 

Departament Energii ma teraz zbadać wpływ eksportu LNG na zmiany klimatu. Wtedy podejmie decyzje co do pozostałych terminali. Wstrzymanie wydawania zezwoleń ma potrwać do czasu przeglądu regulacji. Chodzi tak naprawdę o opracowanie nowego podejścia, uwzględniającego wpływ eksportu amerykańskiego gazu na ocieplający się klimat. Decyzja nie ma wpływu na działanie istniejących już terminali.

“Czas uważniej przyjrzeć się wpływowi eksportu LNG na koszty energii, nasze bezpieczeństwo energetyczne oraz nasze środowisko” – powiedział prezydent Joe Biden komentując decyzję swojej administracji. „Ta przerwa w wydawaniu nowych zezwoleń na LNG pokazuje czym jest kryzys klimatyczny: egzystencjalnym zagrożeniem naszych czasów” – dodał.

Sprawa nie jest prosta, bo decyzja USA może – ale wcale nie musi – przełożyć się na zmniejszenie emisji pochodzących z paliw kopalnych. Jeśli administracja nie zezwala na zwiększenie eksport, zapotrzebowanie na energię w Europie i Azji nie zniknie – kraje te będą po prostu korzystać z innych źródeł, aby je zaspokoić. Oczywiście u części dotychczasowych odbiorców to może wytworzyć większą presję na zastąpienie gazu instalacjami OZE. Ale równie dobrze mogą oni próbować zastąpić amerykański LNG innymi paliwami kopalnymi (np. węglem) albo gazem pochodzącym z innych krajów. To drugiej oczywiście nie będzie proste, bo ilość terminali na świecie jest skończona, a największymi rezerwami w tym obszarze dysponuje dziś Rosja, która jest obłożona sankcjami (inna sprawa, na ile skutecznymi). Ostateczny wpływ eksportu gazu na światowy budżet emisyjny (malejącą ilość emitowanego dwutlenku węgla) – zależy od tego, jak dokładnie będzie przebiegać jego zastępowanie. 

„Powodem zainteresowania się kwestią rozwoju terminali eksportowych jest fakt, że w ten sposób rząd USA uznał, że może mieć wpływ na międzynarodowe emisje” – powiedział prof. Sean Smillie, badający światowy rynek LNG w ramach projektu na Uniwersytecie Carnegie Mellon . „Ale trudno stwierdzić, w jakim kierunku to ostatecznie pójdzie” – dodał.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.