Chodzi o sklepy spożywcze, które dowożą zakupy, ale nie wpuszczają klientów do środka. Według Holendrów źle wpływają na lokalne życie miejskie. Jest to moratorium na rok. W tym czasie ratusz chce ocenić ich rzeczywiste skutki i przyjąć bardziej długofalową politykę.
Zjawisko znamy także z polskich miast. Ciemne sklepy (ang. dark store), powstały na fali lockdownu i rozkwitu dostaw żywności. Bo skoro przywozi się jedzenie zamawiane przez aplikację w restauracji, to dlaczego nie robić tak zakupów w sklepie spożywczym. No i klienci podchwycili tę formę tzw. quick commerce. Jak każde tego typu zjawisko, ma ono jednak skutki uboczne, na które mieszkańcy kręcą nosem.
W gruncie rzeczy nie są to bowiem sklepy, ale raczej centra dystrybucyjne, pod które stale zajeżdżają kurierzy po odbiór przesyłek – powoduje to ruch uliczny i hałas, na który skarżą lokalni mieszkańcy. Drugi aspekt to zajmowanie śródmiejskich lokali, które stają się jeszcze bardziej martwą strefą niż np. placówki bankowe kiedyś zalewające centra polskich miast (wprowadzanie ich do najlepszych lokalizacji jest niezbędne do realizowania szybkich dostaw nawet w 10 minut).
Są to niedogodności, na które aktywiści zwracają uwagę również w Polsce, postulując wprowadzenie zakazu najmu miejskich lokali pod tego typu działalność. W Amsterdamie postawiono na ostrożność. Rada miasta wprowadziła roczne moratorium, aby przeanalizować jak ciemne sklepy wpływają na lokalną społeczność i w efekcie przyjąć odpowiednie politykę oraz przepisy. „Ta przerwa została wprowadzona prewencyjnie, zanim wzrost liczby ciemnych sklepów wymknie się spod kontroli,” powiedziała Marieke van Doorninck, szefowa planowania miejskiego.
W tym względzie Amsterdam wyciąga lekcję z tego jak miasto zmieniła inna, wcześniejsza nowość, jakim było Airbnb. Masowe przeznaczanie mieszkań na najem krótkoterminowy, z jednej strony uderzyło w rynek mieszkaniowy, bo podwyższyło stawki najmu długoterminowego dla stałych mieszkańców, a z drugiej przyniosło falę turystów. Doszło do tego, że w 2017 roku zakazano otwierania w centrum miasta nowych sklepów z pamiątkami i serami, stoisk z waflami przekładanymi słodką masą, a nawet wypożyczalni rowerów.
Amsterdam nie jest zresztą jedynym miastem Holandii, które zawczasu podjęło temat ciemnych sklepów. Podobne postulaty pojawiły się także w Lejdzie, gdzie część radnych chce, aby także tu wprowadzono ograniczenie. Na razie władze miasta analizują, czy mają do tego odpowiednie narzędzia prawne.
/Fot: coffeeshoprelax via PxHere//
Jeszcze nie dodano komentarza!