Skip to main content

Nowy Urbanizm, wbrew nazwie, wydaje się całkiem staromodnym sposobem projektowania. Nurt planowania miast związany z postacią Leona Kriera bardzo świadomie wraca do starych i sprawdzonych rozwiązań. Dotyczy to zarówno koncepcji samych osiedli, jak i poszczególnych elementów: chociażby sieci dróg. Co może zaskakiwać, Nowy Urbanizm spore oddziaływanie ma w przesiąkniętej nowoczesnością Ameryce.

Niedawno zwrócił na to uwagę Wes Craiglow, miejski planista z uniwersyteckiego Conway w stanie Arkansas. Sprawa wiąże się z Vision Zero, upowszechniającą się za oceanem wizją miast bez wypadków samochodowych. Liczące 60 tys. mieszkańców Conway zdominowane jest przez budownictwo jednorodzinne.
Craiglow zaczął się zastanawiać nad kwestią, co bardziej wpływa na bezpieczeństwo pieszych: bardziej restrykcyjne oznakowanie ulic czy raczej ich ukształtowanie. Skłania się raczej ku temu drugiemu twierdzeniu.

“Na warsztat” wziął dwie uliczki Conway: nowo wybudowaną Remington Road oraz Hunter Street ciągnącą się w starej części miasta. Na obu ograniczenie prędkości sięga 20 mph, czyli nieco ponad 30 km/h. Tyle że Remington Road to płaska jak stół i szeroka na ponad 10 metrów mini-arteria. “W takich warunkach normalną reakcją ludzi jest jechać szybciej. Rezygnujesz z drzew wzdłuż drogi, rezygnujesz z chodnika i już zorganizowałeś warunki przypominające tor wyścigowy”, mówi Craiglowe.
Stara Hunter Street to jej przeciwieństwo. Też ma dwa pasy ruchu w każdą stronę, tyle że o łącznej szerokości 6 metrów. Zamiast chodnika jest wąski pas piaszczystego pobocza, ale ważniejszą rolę pełnią drzewa tworzące nad drogą zielony tunel. Takie zamknięcie horyzontu, dopełnione przez samochody zaparkowane na poboczu, tworzy dla kierowców barierę psychologiczną. Faktycznie w tym miejscu nie przekraczają prędkości.

Dziś w Conway to właśnie samo kształtowanie dróg zyskuje na znaczeniu, ponad rygorystyczne obsadzanie dróg znakami. Wszystko w duchu Nowego Urbanizmu. Staromodny system kształtowania ciągów komunikacyjnych ma przy tym to do siebie, że posiada szeroką gamę środków wywierających presję na kierowców. Chociażby lekki uskok drogi, albo zmiana jej nawierzchni na krótkim odcinku przed pasami (co niekiedy sprawia wrażenie, że droga niedawno przechodziła remont). W miastach projektowanych zgodnie z duchem Nowego Urbanizmu, takich jak angielskie Poundbury, nie tylko nie stawia się znaków drogowych, ale nawet świateł.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

SAMOCHÓD, PIESZY I ROWER NA JEDNEJ DRODZE 7 WSKAZÓWEK: JAK PLANOWAĆ MIASTO BEZPIECZNE DLA PIESZYCH PROJEKTOWANIE BEZPIECZNYCH SKRZYŻOWAŃ