Skip to main content

Park rozlewa się po ulicy

Seattle to miejsce urodzenia Jimiego Hendrixa, powstania Nirvany oraz całego nurtu Grunge. Miasto gdzie narodziły się firmy zmieniające sposób funkcjonowania całego społeczeństwa: od Boeninga, przez Microsoft, aż po Amazon. Nic więc dziwnego, że Seattle dziś przoduje także w miejskich innowacjach. Stało się m.in. jednym z propagatorów idei Shared-Street, w Europie znanych też pod holenderską nazwą Woonerf. Tutaj bez konfliktu na tej samej jezdni piesi przemieszczają się wraz z kierowcami i rowerzystami. W Seatle, w coś na kształt tranzytowego parku przekształcono ciągnącą się w centrum Bell Street.

Na ile jest to otwarte miasto całkiem niedawno udowodnił miejscowy inżynier ruchu Dongho Chang. Kiedy miejscy aktywiści na jednej z ulic sami wytyczyli “nielegalną” ścieżkę rowerową, mogli spodziewać się różnych reakcji władz, ale nie tego, że ktoś podziękuje im za oddolną inicjatywę. A tak właśnie zachował się Dongho Chang.
Mimo, że pracuje tu już od ćwierć wieku, nie popadł w rutynę i wciąż myśli nowymi kategoriami. Był jednym z pierwszym, który uznał, że trzeba wyłamać się z myślenia, że podstawowy sposób na przepustowość i korki to coraz szersze arterie. Zmiana modelu przemieszczania się w mieście, to jeden z jego priorytetów. Pod tym względem Seattle ulega zresztą sporym przemianom: w ciągu dekady przejazdy z użyciem transportu publicznego wzrosły o 40 proc., a jednocześnie cała masa przejazdów w mieście spadła o 10 proc.
Seattle przeżywa przy tym spory rozwój – w tym samym czasie populacja wzrosła o 11 proc.

W tej sytuacji problem transportu nie jest już jedyny. “Mieszkańcy najzwyczajniej w świecie zaczęli potrzebować więcej przestrzeni. Miejsca gdzie mogłoby się toczyć ich wspólne życie”, mówi Dongho Chang. Działki w centrum są wyjątkowo kosztowne, stawianie więc nowych parków nie wchodzi raczej w grę. Przestrzeń wspólną trzeba więc pozyskać w inny sposób “Do problemu podeszliśmy innowacyjnie.”, dodaje Chang. We współpracy z zarządem zieleni, centralną część Bell Street przekształcili Bell Street Park ciągnący się przez dziewięć przecznic dzielnicy Belltown.
Zlikwidowano krawężniki, jezdnię zwężono do 3 metrów, ograniczając ruch tylko w jedną stronę, a całą pozyskaną przestrzeń obsadzona zielnikami, klombami, straganami i małą architekturą jaką zwykle spotyka się w parkach (ulica sąsiaduje przy tym z Regrade Park). Symbioza idzie całkiem nieźle. Piesi czują się bezpiecznie, a samochody nie przekraczają 20 mil na godzinę (ok. 30 km/h). Nowa formuła ulicy nie zabiła zresztą ruchu, ale go po prostu ograniczyła – dzienny przepływ pojazdów spadł z 5,8 do 2 tys.

Zmiana przyzwyczajeń transportowych nie była jednak wyłącznym motywem, który stał za inwestycją w przebudowę Bell Street. Był to obszar zagrożony rozwojem przestępczości. Nowa, bardziej otwarta na ludzi formuła funkcjonowania, ma pomóc w poprawie społecznej tkanki.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

SAMOCHÓD, PIESZY I ROWER NA JEDNEJ DRODZE ULICE BEZ DROGOWYCH ZNAKÓW I BEZ WYPADKÓW 7 WSKAZÓWEK: JAK PLANOWAĆ MIASTO BEZPIECZNE DLA PIESZYCH
Najpopularniejsze teksty

Zielone uliczki pod pergolami

Amerykańscy nafciarze hojni dla obcych rządów

Płacimy drożej za upalne lato

Brytyjczycy błyskawicznie wygasili węglowe piece

Budynki zero waste

Shein ma spore kłopoty przez greenwashing