Skip to main content

Zlokalizowany na Rua Das Portas de Santo Antao stary sklep monopolowy zachwyca swoją prostotą. Mały, niepozorny, ale niezwykle uroczy sklep, w którym można skosztować i kupić butelkę likieru Ginjinha świetnie pokazuje na czym polega urok Lizbony. Dlatego władze stolicy Portugalii uznały, że miasto musi chronić tego rodzaju miejsca i od dwóch lat dofinansowuje Ginjinha Sem Rival, podobnie jak i 81 innych historycznych sklepów z rękawiczkami, sardynkami sprzedawanymi ze skrzynek czy lalkami. Chodzi o to, by rosnąca liczba turystów, którzy sprawiają, że czynsze w mieście ciągle rosną nie doprowadziła do zniknięcia tych oryginalnych miejsc i zastąpienie ich sklepami z tandetnymi pamiątkami.

W zeszłym roku Portugalię odwiedziło 12,7 mln turystów, z których większość przynajmniej przez jeden dzień była w Lizbonie i zostawili tu 1,62 miliarda euro. Ten boom próbują wykorzystywać właściciele nieruchomości, doskonale zdając sobie sprawę, że mogą zarabiać znacznie więcej, wynajmując swoje lokale sklepom z tanimi pamiątkami czy ubraniami sprowadzanymi z Azji, zamiast swoim wieloletnim najemcom. Ten proces szczególnie dotyczy Baixia, historycznej dzielnicy leżącej w sercu miasta otoczonej stromymi wzgórzami.

Władze Lizbony świetnie zdają sobie sprawę, że miasto nie może zaoferować turystom atrakcji w rodzaju Koloseum czy katedry Notre Dame. Do Lizbony przyjeżdża się po coś innego, żeby poczuć atmosferę miasta, zanurzyć się w niej i móc kontemplować piękno na małą, intymną skalę. A atmosferę Lizbony tworzą właśnie stare sklepy z towarami ułożonym w długich drewnianych szufladach, zdobione poniszczonymi stiukami czy kaflami pamiętającymi jeszcze portugalskich królów. Niektóre z nich mają za sobą naprawdę kawał historii, tak jak Caza das Vellas Loreto, założony w 1789 r. sklep ze świecami czy apteka Farmácia Barreto (z 1876 r.), w której można dostać korzeń z aloesu i maść z wawrzynka wilczełyko. W tej samej starej dzielnicy Chiado znaleźć można sklep tytoniowy Tabacaria Martins (z 1916 r.) z zachowanym dawnym, drewnianym wystrojem czy najmniejszy ze wszystkim sklepów w Lizbonie, szpital dla lalek Hospital das Bonecas z 1830 roku.

Dofinansowując je Lizbona stara się zachować delikatną równowagę między rozwojem turystyki a utrzymaniem oryginalnego charakteru miasta. Właściciele mogą liczyć na dopłatę do czynszu w wysokości 25 tysięcy euro. Z dotacji korzystają 82 obiekty, a kolejne 120 czeka na wsparcie.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

1 odpowiedź na “Lizbona chroni stare sklepy, które tworzą atmosferę tego miasta”

  1. Dobre działania.
    Podobne aczkolwiek bazujące na preferencyjnych niskich czynszach funkcjonują w Pradze czeskiej, ale tam akurat bardziej chodzi o stymulowanie lokalnej małej i mikro przedsiębiorczości.

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Beton bez cementu

Miesięczny bilet napędza kolej

Kopenhaga pełna osiedli z kontenerów

Elektryczne taksówki niebawem polecą

Biblioteki na kółkach

Koniec poczty lotniczej

Ludzie uczą mówić rośliny