Skip to main content

Gavin Newsom, burmistrz Kalifornii jest pierwszym politykiem, który wyciągnął realne wnioski z ostatnich badań pokazujących, że zbyt wczesne rozpoczynanie nauki w szkole ma fatalne skutki dla amerykańskich nastolatków. W efekcie uczniowie (dotyczy to najbardziej nastolatków chodzących do starszych klas) przez pierwszą połowę dnia funkcjonują w stanie ciągłego pozbawienia snu. Amerykańska Akademia Pediatryczna (AAP), która poparła projekt ustawy, już w 2014 roku prezentowała badania z których wynikało, że zmniejszająca się ilość snu uczniów przekłada się na ich słabsze wyniki w szkole. Winne są zmiany biologiczne zachodzące w okresie dojrzewania, które przeciętnemu nastolatkowi utrudniają zasypianie przed 23:00. Uczniowie starszych klas, by zdążyć do często oddalonych szkół, muszą wstawać grubo przed godziną 7:00, co w efekcie kończy się chronicznym niedospaniem albo opuszczaniem pierwszych lekcji w szkole. Tymczasem zgodnie z badaniami nastolatki, by dobrze funkcjonować w ciągu dnia, potrzebują od 8,5 do 9,5 godzin snu.

AAP od kilku lat lobbuje na rzecz zmiany godzin działania szkół, by nie zmuszać uczniów do funkcjonowania wbrew ich naturalnemu rytmowi snu. Z badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Minnesota na 9 tys. uczniach szkół średnich z trzech stanów wynika, że nastolatkowie, którzy rozpoczynali zajęcia później niż o 8:30 osiągali lepsze wyniki w nauce (mieli lepsze stopnie w ciagu roku, ale też lepiej zdawali całoroczne testy) z nauk ścisłych (przede wszystkim z matematyki) oraz nauk przyrodniczych. Przy okazji twórcy tego badania zaczęli się zastanawiać z czego biorą się tak wczesne godziny rozpoczynania lekcji przez szkoły. I okazuje się, że tak naprawdę jeszcze do wczesnych lat 70’ większość szkół ruszała z zajęciami około 9:00, a sytuację zmieniło dopiero masowe pójście do pracy kobiet. Szkoły zaczęły wówczas dostosować rozkład zajęć do nowego planu dnia obojga pracujących rodziców, którzy wychodzili z domu przed ósmą i chcieli wcześniej zostawić swoje dzieci w szkole.

Dlatego choć postulat przesunięcia pierwszego dzwonka w szkole pojawiały się już wcześniej, to w latach 90’ ta dyskusja była skutecznie ucinana przez ostrzeżenia Kalifornijskiego Stowarzyszenia Nauczycieli. Przeciwnicy przesunięcia godzin funkcjonowania szkoły tłumaczyli, że to niewiele zmieni, bo rodzice jadący do pracy i tak będą zostawiali swoje dzieci w szkole przed ósmą, niezależnie od tego, czy lekcje będą się odbywały czy nie. W efekcie jak twierdzili nauczyciele ich czas spędzony w szkole jeszcze bardziej się wydłuży, stając się szczególnie z rana bardziej bezproduktywny.

Ale z analizy zrobionej na zamówienie stanu Kalifornia wynika, że od tamtego czasu dużo się zmieniło, przede wszystkim w kwestii godzin pracy rodziców z pokolenia Y, które stały się bardziej elastyczna. Coraz częściej, przynajmniej jedno z rodziców może pracować z domu, ewentualnie zaczyna pracę około godziny 10 albo jest w stanie elastycznie zmieniać godziny pracy. Co ciekawe choć w Polsce uczniowie mają podobne problemy z niedosypianiem, a rodzice zaczynają pracę coraz później, dyskusja na temat zmiany godzin funkcjonowania szkół w ogóle się nie toczy. Można co najwyżej się pocieszać, że w Szwecji uważanej za bastion postępowej polityki edukacyjnej jest podobnie, chodź naukowcy i szwedzcy lekarze od jakiegoś czasu nawołują, by szkoły nie rozpoczynały zajęć przed godziną 9 rano.

1 odpowiedź na “W Kalifornii uchwalono nowe prawo, dzięki któremu uczniowie wreszcie będą mogli się wysypiać”

  1. Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie póki co na taki pomysł w Polsce. Właśnie dążymy do uzyskania jednozmianowości w szkołach, by dzieci mogły wrócić do domu o tzw. normalnej porze. jeszcze dodatkowe zajęcia – dzisiaj jest tego natłok i raczej dążymy do przeciążania naszych pociech. a odrobienie lekcji i nauka na sprawdziany? w USA jest inny system edukacyjny i nie porównujmy z naszym. Nie ma u nas np.powszechnych obiadów. Coraz późniejsze rozpoczynanie pracy również odbija się negatywnie na życiu rodzinnym – to właśnie system korporacyjny. Kto ma rodzinę, dzieci chce wrócić do domu i się nimi zająć, a nie do wieczora w pracy. Proszę również nie mówić o Szwecji jako o przykładzie – ich polityka postępowa już jest raczej zwyrodnieniową niestety.

Zostaw odpowiedź na byk Anuluj odpowiwedź

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Beton bez cementu

Miesięczny bilet napędza kolej

Kopenhaga pełna osiedli z kontenerów

Elektryczne taksówki niebawem polecą

Biblioteki na kółkach

Koniec poczty lotniczej

Ludzie uczą mówić rośliny