Coraz częściej docierają do nas „alarmistyczne” informacje o spadającym poziomie zróżnicowanie życia na naszej planecie. Dzięki różnorodności ekosystemy są zdrowe i zapewniają nam wiele podstawowych rzeczy, których istnieje bierzemy za pewnik. Chodzi przetwarzanie energii słonecznej (udostępniając ją innym formom życia), rozkładanie materii organicznej na składniki odżywcze, zapylanie roślin, pochłanianie dwutlenku węgla. Bioróżnorodność zapewnia nam czyste powietrze i wodę, żywność. Niestety za sprawą działalności człowieka, ekspansji masowej produkcji rolnej, zanieczyszczanie środowiska oraz zmianom klimatu tą różnorodność zabijamy. Na szczęście nie wszystko stracone. Bo biznes i inwestorzy szacując ryzyko utraty różnorodności biologicznej, dostrzegli zależność między dalszym rozwoju, a zasobami naturalnymi, od których są uzależnieni. Mówiąc językiem inwestycyjnym uznali, że dalsze niszczenie kapitału naturalnego nie opłaca się. A rachunek ekonomiczny na końcu zawsze jest najbardziej skutecznym sposobem do przekonania biznesu do działania.
Bioróżnorodność tworzy znaczącą wartość ekonomiczną, którą trudno jest w pełni określić ilościowo. Szacuje się, że “usługi ekosystemowe”, takie jak zaopatrywanie w żywność, magazynowanie dwutlenku węgla czy filtracja wody i powietrza generują minimum 150 bilionów dolarów rocznie, czyli około dwukrotności światowego PKB. Dlatego na firmy wywierana jest presja, aby informowały publicznie o wpływie ich działalności na różnorodność biologiczną i podejmowały aktywne kroki w celu poprawy jej ochrony. Jest to w ich interesie. Upadek naturalnych ekosystemów według szacunków może kosztować globalną gospodarkę nawet od 2 do 5 bilionów dolarów rocznie w postaci utraconych usług naturalnych. Zdecydowana większość firm polega w jakiejś formie na kapitale naturalnym: od producentów napojów po firmy biotechnologiczne.
Największe pole do popisu mają właściciele dużych terenów, na których gospodarują. Oni mają realną narzędzia do działania na rzecz poprawy bioróżnorodności. Najpopularniejszymi przykładami takich działań jest sadzenie drzew czy odbudowa siedlisk zwierząt. Dla pozostałych firm ciekawym rozwiązaniem stają się kredyty bioróżnorodności przeznaczane podobnie jak kredyty węglowe na inwestycje regeneracyjne. Przykładem może być Wielka Brytania, gdzie firmy zostały zobowiązane do uzyskania 10% przyrostu bioróżnorodności netto w nowych lokalizacjach, aby zachować zgodność z ustawą o ochronie środowiska z listopada 2021 r.
Na poziomie globalnym w przekonanie biznesu do takich zielonych działań zaangażował się ONZ. Opracowano sposoby pomagające inwestorom integrować “działania na rzecz bioróżnorodność” z ich portfelami, zachęcając przedsiębiorstwa do mierzenia i ujawniania ich wpływu na ekosystemy i zasoby naturalne. Drugim ważnym krokiem jest inicjatywa na rzecz „finansowanie różnorodności biologicznej”. Przystąpiło do niej 98 instytucji finansowych reprezentujących 19 krajów i aktywa o łącznej wartości 14 bilionów euro. Celem jest wyłożenie środków na ochronę i przywracania różnorodności biologicznej. Część z sygnatariuszy (Aviva, SLM Partners) sama zobowiązywała się do inwestowania w branże pozytywne dla przyrody, takie jak rolnictwo ekologiczne czy leśnictwo. Oczywistym jest, że działania na rzecz wzmocnienia bioróżnorodności to nie tylko odpowiedzialność biznesu. Ale z drugiej strony dopuszczenie do dalszego niszczenia terenów zielonych i utraty gatunków jest krótkowzroczną polityką, będącą ogromnym ryzykiem dla biznesu. A ryzyka trzeba neutralizować.
Jeszcze nie dodano komentarza!