Skip to main content

Rolnicy zmagają się z kryzysem nawozowym wywołanym przez gwałtownie rosnące ceny paliw kopalnych. Ceny syntetycznych nawozów wzrosły ponad dwukrotnie, powodując duży stres w gospodarstwach rolnych. Ale ten cenowy szok ma też pozytywy. Powinien pomóc w przechodzeniu na bardziej zrównoważone i ekologiczne sposoby uprawy roślin.

Jak wzrost cen może być dotkliwy dobrze było widać na przykładzie upraw kukurydzy, która odpowiada za połowę zużycia nawozów azotowych w USA. Według Corn Growers Association rolnicy wydadzą o 80 proc. więcej na nie niż rok wcześniej. Średnio jedno gospodarstwo poniesie 128 tys. USD dodatkowych kosztów na gospodarstw.

Kathleen Merrigan, która kieruje Swette Center for Sustainable Food Systems na Arizona State University uważa, że to świetny moment by przejść na uprawy bardziej ekologiczne. Chodzi o rozwiązania, które pomogą rolnikom zmniejszyć lub zrezygnować z nawozów sztucznych.

Wszystkie rośliny potrzebują składników odżywczych do wzrostu, zwłaszcza makroskładników z „wielkiej trójki”: azotu, fosforu i potasu. Zawierające je nawozy syntetyczne znacznie zwiększyły plony i słusznie przypisuje się im pomoc w wyżywieniu świata. Ale nie są używane równomiernie na całym świecie. W biednych regionach, takich jak Afryka Subsaharyjska jest ich zbyt mało. Za to w Europie czy USA nawozy są nadmiernie stosowane. Prowadzi to do poważnych szkód dla środowiska. Ich nadmiar jest spłukiwany z pól podczas burz i spływa do rzek i jezior. To skutkuje powstawaniem zakwitów glonów, które giną i rozkładają się, wyłapując tlen w wodzie i tworząc „martwe strefy”, co zagraża życiu w wodzie. Nadmiar azotu zanieczyszcza również wodę pitną i zagraża zdrowiu ludzkiemu.

Dlatego zdaniem Merrigan teraz jest szansa by przejść na produkty biologiczne będące substytutem syntetycznych nawozów. Chodzi jej  o bionawozy i bioskładniki odżywcze – naturalne materiały, które zapewniają odżywianie upraw. Przykładami są mikroorganizmy, które pobierają azot z powietrza i przekształcają go w formy, które mogą wykorzystać rośliny. Albo  nawozy przetworzone z obornika, żywności i innych odpadów roślinnych i drzewnych.

Inną kategorią się biostymulatory. Są to naturalne materiały, które zwiększają przyswajanie składników odżywczych roślin, zwiększając wzrost i jakość upraw. Przykładem są algi i inne ekstrakty roślinne, mikroorganizmy i kwasy huminowe – złożone cząsteczki wytwarzane naturalnie w glebie, gdy materiał organiczny ulega rozkładowi.

Zdaniem badaczki z Arizona State University bionawozy „oferują ogromny potencjał w zakresie nowych i bardziej zrównoważonych praktyk zarządzania uprawami”. A USDA powinno zaoferować szkolenia oraz finansowe zachęty do ich stosowania oraz do rozwiązań  ekologicznych zastępujących nawozy syntetycznych, takich jak płodozmian

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Wojna o wodę

Bolesne lekcje segregacji śmieci

Rowery „minibusy” z małymi pasażerami