Skip to main content

Lipiec okazał się rewolucyjny jeśli chodzi o problem odpadów recykling. Dotychczas koszt tej działalność obciążał gminy i mieszkańców. Zmasowana europejska ofensywa prawna spowodowała, że teraz znaczący udział w tym procesie będą mieli także producenci.

Zdarzyło się to niemal jednocześnie. Do końca lipca – o czym już pisaliśmy – polski rząd został zobowiązany do implementacji dyrektywy dotyczącej rozszerzonej odpowiedzialności producentów (ROP), która zmuszała ich do finansowania odzysku swoich odpadów, a w tym samym czasie (21 lipca) na szczycie Rady Europejskiej przyjęto konkluzje dotyczące wprowadzenia podatku od plastiku. Od przyszłego roku każdy kilogram nie poddanych recyklingowi tworzyw sztucznych zostanie obłożony podatkiem wysokości 0,80 euro. Obciążenia finansowe równolegle trafiły więc na obie strony rynku – zarówno odpadów odzyskanych, jak i tych straconych.

Szybko podniósł się lament producentów opakowań reprezentowanych przez Polski Związek Przetwórców Tworzyw Sztucznych, którzy przekonuje, że rozwiązanie to dyskryminuje kraje o niższym poziomie recyklingu, gdzie inwestycje w system powinny być większe. Jak widać po dyrektywie ROP, teraz dorzucać się będą musieli też producenci opakowań poddawanych recyklingowi. To kolejny raz kiedy Polacy przeciwstawiają się proekologicznym zmianom używając argumentu „nasza bieda nas rozgrzesza”.

Poza tym nie przesadzajmy z tak bardzo niskim poziomem recyklingu. W 2018 roku sięgnął u nas 34 proc. i był istotnie niższy niż średnia dla UE, czyli 47 proc., ale nie jest to jednak różnica kilku poziomów. Poza tym to unijna średnia zawyżona przez duże gospodarki mocno stawiające na recykling, takie jak Niemcy, gdzie jego poziom sięga 68 proc. Jeśli spojrzeć na medianę poziomu odzysku odpadów to znajdziemy się raczej gdzieś w połowie zestwienia razem z Czechami, Węgrami, Hiszpanią i Portugalią.

Poza tym to dane procentowe. Tymczasem trzeba pamiętać, że Polska znacząco odstaje od Europy jeśli chodzi o samą liczbę produkowanych śmieci. Podczas gdy średnia unijna sięga 487 kg rocznie na mieszkańca, u nas liczba ta wynosi 315 kg. W liczbach bezwzględnych wychodzi więc, że w Europie recyklingu nie jest objętych 258 kg odpadów, a w Polsce tylko 208 kg odpadów. To jedna piąta mniej i efektywnie mniej wypadnie nam płacić podatku.

Godne uwagi jest jeszcze jedna koincydencja zdarzeń. Kilka dni przed przyjęciem tego europejskiego podatku od plastikowych opakowań Plastic Soup Foundation (PSF) poinformował, że Coca-Cola i PepsiCo przystały na wprowadzenie w Ameryce podobnego podatku od plastiku pierwotnego. Rozwiązanie wprowadzone w innej części obiegu surowców efektywnie jest dość podobne. Ma skłaniać producentów do korzystanie tworzyw sztucznych z recyklignu w miejsce tych pochodzących z rafinerii. I wielki przemysł to popiera, bo już dawno ustalił sobie cele udziału tego tzw. recyklatu w produkcji własnych opakowań – PepsiCo do 2025 chce, aby stanowiły 25 proc. w 2025 roku, a Coca-Cola idzie po 50 proc. w 2030 roku. Uznali więc, że warto wspierać branżę odzysku, skoro sami stawiają sobie cele środowiskowe, a przy okazji docisną kosztowo mniej odpowiedzialną ekologicznie konkurencję, która nie przejmuje się takimi sprawami jak źródło pochodzenia opakowań. Obserwując reakcję polskiego biznesu można uznać, że naszym przedsiębiorcom bliżej do tej drugiej grupy.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.