Skip to main content

Wielkie porządki w mieście

/Fot: Thehero//
Wizja Ziemi tonącej w śmieciach zaprezentowana w animowanym filmie Wall-E robi się coraz bardziej odległa. Wygląda na to, że kolejne kraje i kolejne miasta coraz poważniej podchodzą do problemu odpadów. Na razie nikt nie ma jeszcze dobrego pomysłu jak drastycznie ograniczyć ich produkcję, ale większość skupia się raczej na tym, jak je sensownie zagospodarować. Kolejną aglomeracją, która wydała im wojnę jest Nowy Jork – plan jest prosty w ciągu 15 lat całkiem pozbyć się wysypisk.

NYC to pierwsze tak duże miasto, które wyznaczyło sobie tak ambitny cel. Nie jest jednak pionierem. Jakiś czas temu podobne wyzwanie podjęli Szwedzi. Ich stolica to dziś jeden z liderów odpowiedzialnego gospodarowania odpadami. Podobnie myślących mieszczan jest jednak całkiem spore grono. Poniżej cztery miasta wdrażające bardzo różne, ale całkiem efektywne praktyki.

Sztokholm
Szwedzi jako jedni z pierwszych w Europie postawili na spalanie śmieci. Nie jest to jednak bezmyślne puszczanie ich z dymem, ale palenie odpadami w specjalnie przystosowanych elektrociepłowniach. Dzięki temu mieszkańcy Sztokholmu własnymi śmieciami zasilają zarówno własną sieć energetyczną, jak i cieplną.
Szwedzi równolegle rozwinęli jednak bardzo sprawy recycling i odzysk odpadów. Obie technologie okazały się bardzo konkurencyjne – w spalarniach zabrakło śmieci (rocznie spala się ich 2 mln ton) i dziś trzeba je sprowadzać zza granicy.

San Francisco
To największe amerykańskie miasto, które przed NYC obiecało pozbyć się problemu odpadów. W 2002 roku władze miasta zobowiązały się do wyeliminowania wysypisk do 2020 roku. Robiły to m.in. wprowadzając restrykcje dotyczące zachowań samych mieszkańców – obowiązkowe jest kompostownie organicznych odpadów, a zakazane używanie foliowych reklamówek. Wyniki są imponujące – ze składowisk zniknęło już 80 proc. śmieci. Odsetek na poziomie 90 proc. jest w zasięgu ręki. Doprowadzenie do 100 proc. będzie już jednak bardzo trudne.

Buenos Aires
Stolica Argentyny walkę ze śmieciami podjęła w 2005 roku i podobnie jak SF jest zdeterminowana zakończyć ją w 2020 roku. Proces zagospodarowania odpadów jest tu jednak mocno skomercjalizowany, a pozostawnie wysypisk dobrze wypada w kalkulacjach prywatnych operatorów. Co ciekawe w oczyszczaniu miasta, w dużym stopniu pomógł kryzys. Najbardziej aktywnymi kolekcjonerami i przetwórcami odpadów są tzw. cartoneros czyli ubodzy, pozbawieni dachu nad głową. Każdej nocy ruszają w miasto, aby zebrać jak największą ilość śmieci. Pięć tysięcy bezdomnych stworzyło nawet całe kooperatywy i dziś pracują w wybudowanych przez miasto sortowniach, gdzie przebierają odpady i za dobrą cenę sprzedają je firmom zajmującym się recyclingiem.

Capannori
To niewielkie włoskie miasteczko położone na obrzeżach Lucci jest jednym z europejskich liderów przetwarzania śmieci. Cała historia zaczęła się w 1997 roku, kiedy grupa miejscowych aktywistów sprzeciwiła się planom budowy spalarni śmieci. W zamian za to zaproponowało system opłat, który ludzi motywuje do zmniejszenia produkcji odpadów nie poddających się recyclingowi. Każdy dostał zestaw worków oznaczonych kodem, dzięki czemu indywidualnie można śledzić historię śmiecenia mieszkańców. Efekty robią wrażenie: od 2004 do 2012 ilość śmieci produkowanych per capita spadła o 40 proc.

Najpopularniejsze teksty

Bolesne lekcje segregacji śmieci

Rowery „minibusy” z małymi pasażerami

Beton bez cementu

Miesięczny bilet napędza kolej