Skip to main content

Linie tramwajowe nigdy nie były mocną stroną amerykańskich miast. Te działające, zazwyczaj stanowią atrakcję turystyczną, a nie codzienny środek lokomocji. Tak jak słynny tramwaj wspinający się na pochyłe ulice San Francisco. Ale to się właśnie zmienia. Kolejne miasta uruchamiają nowe linie tramwajowe i się w nich zakochują.

Zaczęło się w 2001 roku od Portland. Później swoje linie otworzyły: Tacoma, Waszyngton, Salt Lake City, Tuscon oraz Atlanta. W dalszej kolejności są Washington DC, Kansas City, Cincinnati, Detroit, St Louis, Milwaukee oraz Charlotte są które opracowują lub już wdrażają tramwajowe plany. Do pewnego stopnia linie tramwajowe wciąż traktowane są jako atrakcja turystyczna – już nie jak zabytek sam w obie, ale raczej rodzaj linii turystycznej. Na przykład w Atlancie trasa ma 3,7 km i wszystkie atrakcje miasta w zasięgu, a tramwaj jeździ raz na kwadrans. To jednak tylko pierwsza faza projektu. Wkrótce sieci mają się rozwinąć i przynieść bardziej wymierne korzyści dla samych miast.
Tak jak stało się w Portland. Tutaj na Pearl District oraz South Waterfront, wzdłuż linii tramwajowej powstały już inwestycje warte 2,4 mld dolarów. Na podobny efekt liczy Detroit. Władze miasta torami chcą spiąć centrum finansowe, kulturalne, rozrywkowe i edukacyjne – wszystko w okolicach Woodward Avenue. Wszystko ma kosztować 140 mln dolarów inwestycji w tory i 5,5 mln dolarów rocznych kosztów operacyjnych. Wedle planu władz miasta w zamian przyniesie 3 mld dolarów wzrostu gospodarczego w ciągu dekady.

Wszystko dlatego, że sami Amerykanie uznali, że tramwaj to przyjemniejszy środek transportu niż autobus. Bardziej cichy, ekologiczny, a przy tym ma w sobie więcej klimatu – takiego bardziej europejskiego. Tramwaje przekonały ich aby znów zacząć korzystać z transportu publicznego. W Portland gdzie na niezbyt długiej linii dziennie jeździ 20 tys. osób, tramwaj już dawno stał się znaczni bardziej istotnym środkiem transportu niż autobus.

Najpopularniejsze teksty

Bolesne lekcje segregacji śmieci

Rowery „minibusy” z małymi pasażerami

Beton bez cementu

Miesięczny bilet napędza kolej