Skip to main content

Nightingale, czyli Słowik, to całkiem sympatyczne określenie sposobu w jaki projektuje się domy. To pomysł Australijczyków na zrównoważone osiedla mieszkaniowe. Projektowane z myślą o preferencjach konkretnych ludzi i z ich udziałem.

Punktem wyjścia jest przekonanie o zbyt daleko skomercjalizowanym procesie stawiania apartamentowców przez deweloperów, którzy projekty opierają o trendy rynkowe. Standaryzują ofertę i ceny, tak aby produkt się sprzedał. Skoro na poziomie finansowym wszystko się zgadza, nikt nie wyraża wątpliwości.

Kolektyw australijskich projektantów doszedł do przekonania, że ten konsens jest tylko pozorny. Żyjemy w warunkach do jakich się przyzwyczailiśmy, a nie w jakich chcielibyśmy funkcjonować. Trzeba skończyć z prymatem prostych formuł ustawionych w arkuszu kalkulacyjnym i zrównoważyć go czynnikami wpływającymi na dobrostan przyszłych mieszkańców. Z korzyścią dla wszystkich stron.

Pierwszym krokiem do przełamania tej rutyny jest zaangażowanie potencjalnych nabywców budowanych mieszkań. Nie chodzi tu jednak o robienie domu marzeń. W przypadku modelu Nightingale podstawowym czynnikiem decyzyjnym pozostaje zdrowy rozsądek – zachowanie równowagi pomiędzy jakością, komfortem, kosztami i takimi kwestiami jak wpływ na środowisko czy sąsiedztwo.

Dla przykładu jedną z pierwszych decyzji jakie należy podjąć to czy robimy przestrzeń parkingową, czy nie – podnosi ona znacząco koszty mieszkania (w Australii nawet do 100 tys. AUD). Kolejna sprawa to zlikwidowanie w mieszkaniach miejsca na pralkę, co powiększy przestrzeń mieszkalną. Trzeba też podjąć decyzję czy inwestujemy w pasywne rozwiązania, aby w przyszłości płacić mniej za klimatyzację czy też ogrzewanie. Podejmowane są nawet decyzje czy wydać więcej i ukryć wszelkie instalacje, czy nie przejmować się tym i puścić je po suficie.

Konsekwencją takiego sposobu projektowania jest także dość szybkie zawiązywanie się wspólnot mieszkańców. Od początku są znacznie bardziej zintegrowani niż ci, którzy kupują domy w trybie komercyjnym.
Tak stało się m.in. w przypadku The Commons, pierwszego projektu zrealizowanego w modelu Nightingale. Stworzony tutaj ogród dachowy stał się miejscem spotkań całej wspólnoty, gdzie razem uprawia się rośliny, przynosi posiłki dla innych lokatorów i razem spędza czas. Sąsiedzi stali się przyjaciółmi.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

1 odpowiedź na “Partycypacyjna deweloperka mieszkaniowa”

  1. „Kolejna sprawa to zlikwidowanie w mieszkaniach miejsca na pralkę, co powiększy przestrzeń mieszkalną”
    czy chodzi o to, żeby w mieszkaniach nie było pralek i korzystano z pralni w blokach
    czy doszło do pomyłki i ma być na odwrót
    i żeby były pralki w mieszkaniach a nie było pralni w bloku przez co powierzchnia mieszkań miałaby być większa ?

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Beton bez cementu

Miesięczny bilet napędza kolej

Kopenhaga pełna osiedli z kontenerów

Elektryczne taksówki niebawem polecą

Biblioteki na kółkach

Koniec poczty lotniczej

Ludzie uczą mówić rośliny