Skip to main content

Czy to Niemcy, Hiszpania, Francja czy Polska, pociągi sypialne są w odwrocie: u nas w ciągu dekady liczba wagonów sypialnych spadła o połowę, a niemieckie koleje mówią o 25 proc. spadku pasażerów w ciągu pięciu lat. Padają nawet legendarne połączenia, jak jeżdżący jeszcze od czasów dyktatury Franco Elipsos, łączący Madryt z Barceloną i Paryżem.

Linię kolejową stawia się najczęściej na dzienne połączenia. Powód jest oczywisty – koszty. Są dużo wyższe w pociągach nocnych. Jeden wagon sypialny zabiera o połowę mniej pasażerów, niż ten z miejscami do siedzenia (36 vs. 70 miejsc). Co więcej, mimo że Europa się integruje, od 2000 roku wzrosły opłaty za wjazd na zagraniczne tory. Kolejnym paradoksem jest to, że bilety kolejowe np. w Niemczech są obciążone podatkiem ekologicznym na utrzymanie odnawialnych źródeł energii, czego unikają np. linie lotnicze nie korzystające z prądu sieciowego.

Lista piętrzących się problemów działa jak samospełniająca się przepowiednia: koleje uznają, że nocne przewozy to działalność schyłkowa, zamykają więc połączenia, a klienci mają coraz gorszą ofertę i przestają się nią interesować. Biznes sam się zwija.
Tymczasem, jak przekonują agencje turystyczne, zainteresowanie nocnymi przejazdami co do zasady jest duże, ale koleje prowadzą bardzo nieudolną politykę sprzedaży, zniechęcając do siebie klientów. Przede wszystkim, kiedy linie lotnicze rozpoczynają sprzedaż biletów kilka miesięcy przed terminem, to w przypadku wielu połączeń np. Deutsche Bahn, dzieje się to praktycznie w dniu odjazdu. Inni, tak jak w przypadku PKP Intercity bilety sprzedają z wyprzedzeniem, ale już np. nie przez internet, a tylko w kasie. To powoduje że promowane od zeszłego roku połączenie Warszawy z Budapesztem od początku ma słabą pozycję konkurencyjną wobec Wizzair, który na Węgry lata prawie codziennie.
A przecież nocne pociągi to nie tylko cena przejazdu, ale także noclegu. Koleje cierpią na tym, że są zarządzane przez specjalistów od infrastruktury i pociągów, a nie biznesu i marketingu, jak to od lat dzieje się w branży lotniczej.

Czytaj więcej o kryzysie nocnych pociągów: Guardian

/Fot: David White//


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Beton bez cementu

Miesięczny bilet napędza kolej

Kopenhaga pełna osiedli z kontenerów

Elektryczne taksówki niebawem polecą

Biblioteki na kółkach

Koniec poczty lotniczej

Ludzie uczą mówić rośliny