Skip to main content

Wygląda na to, że działania na rzecz ograniczenia ruchu samochodowego zaczynają przynosić efekty. W Stanach Zjednoczonych Od 2004 r. liczba mil przejechanych samochodami w przeliczeniu na jednego mieszkańca (vehicle miles traveled – VMT) spada (w latach 2004-2012 o 8-9%, czyli o jakieś 1000-1400 km w zależności od źródła), a w 2012 r. okazała się najniższa od dwóch dekad. Niestety potem sprawy się skomplikowały i liczba kilometrów przejeżdżanych samochodem przestała spadać. Mark Stevens z University of British Columbia postanowił przeanalizował 46 czynników mających potencjalny wpływ na to, że kierowcy porzucają samochody na rzecz komunikacji miejskiej albo rowerów i wyszło mu, że kluczową kwestią jest cena paliwa. I faktycznie mimo, że amerykańskie miasta w ostatnich latach mocno koncentrują się na ulepszaniu infrastrukturę, spadająca od 2012 roku cena ropy oraz poprawa koniunktury gospodarczej sprawia, że Amerykanie wciąż dużo jeżdżą samochodami.

Odwrót od samochodów w USA zaczął się w roku 2001, gdy zaczęła maleć liczba zarejestrowanych samochodów oraz liczba osób posiadających prawo jazdy (zwłaszcza wśród nastolatków). Mniej ludzi korzystało z pożyczek na samochody, co widać zwłaszcza w grupie młodych ludzi: wśród osób poniżej 35 r. życia udział takich pożyczek spadł z 72% w 2001 do 66% w 2011).

Z reguły efekty te przypisuje się zmianom preferencji młodych ludzi, którzy częściej wybierają gęstą zabudowę oraz większej dostępności alternatywnych środków transportu. Niektórzy postrzegają jednak nowy trend jako tymczasowy, napędzany kryzysem gospodarczym. Zwłaszcza, że w ciągu pięciu ostatnich lat, wraz ze wzrostem ekonomicznym i spadkiem cen ropy wskaźnik VMT znowu rośnie. Aby sprawdzić znaczenie czynników urbanistycznych, Mark Stevens z University of British Columbia przeanalizował 46 rozmaitych raportów począwszy od 1996 r. pod kątem “5Ds” (density, diversity, design, destination accessibility, and distance to transit), a więc gęstości i różnorodności zabudowy, organizacji przestrzeni, dostępu do kluczowych obiektów i odległości od publicznych środków transportu. Najistotniejszym czynnikiem okazała się odległość od centrum miasta. Gdy odległość ta spada o 50%, liczba przejechanych kilometrów maleje o ponad 30%. Istotną, choć mniejszą rolę, odgrywa gęstość zabudowy i dostęp do miejsca pracy: 40% wzrost gęstości zaludnienia koreluje z 9% spadkiem w wykorzystaniu samochodów. Pozostałe czynniki wydają się bez znaczenia. W sumie, podsumowuje Stevens, nowe koncepcje urbanistyczne niewiele zmieniają w kwestii samochodów. W dodatku liczba przejechanym kilometrów spada przede wszystkim w rejonach wiejskich (prawie 12% w latach 2004-2012). W miastach wskaźnik ten wręcz wzrósł w tym czasie o 2,8%. I to jest kolejny argument na rzecz, kluczowego czynnika jakim jest zależność miedzy ceną paliwa a korzystaniem z samochody. Ludzie mieszkający na wsi byli bardziej odczuli kryzys w gospodarce i szukając oszczędności zaczęli mniej jeździć samochodami

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Beton bez cementu

Miesięczny bilet napędza kolej

Kopenhaga pełna osiedli z kontenerów

Elektryczne taksówki niebawem polecą

Biblioteki na kółkach

Koniec poczty lotniczej

Ludzie uczą mówić rośliny