Skip to main content

/Fot: MB//
Filozof jest chyba ostatnią osobą, którą można by podejrzewać że może mięć coś wspólnego z projektowaniem samochodów. Tak faktycznie było do tej pory. Ale wszystko zmieniło odkąd producenci samochodów zaczęli dokładać coraz bardziej zaawansowane systemy, wyręczające kierowców w kierowaniu samochodem. Rozwija je m.in. Chris Gerdes, profesor Uniwersytetu Stanford, a jednym z członków jego zespołu jest Patrick Lin, profesor filozofii. Co ten humanista robi pośród inżynierów? Ma im pomóc w rozwiązaniu dylematów etycznych na jaki natrafili automatyzując jazdę samochodem. Bo jeśli nagle się okazało że zaprogramować system do rozpoznawania pieszych i rowerzystów to jedno, a co zrobić kiedy taki pieszy nagle wyskoczy na ulicę starać się go za wszelką cenę ominąć ryzykując śmierć pasażerów, czy zakładając, że winny jest pieszy starając się ich uratować.

Te przykłady można mnożyć: dziecko czy karetka pogotowia, zaparkowany samochód, czy drzewo, zamieszkałe przez ptaki lub wiewiórki. I w tym momencie wkracza filozof. To on musi zadecydować jaki algorytm etyczny wprowadzimy w oprogramowaniu, a następnie przetestuje go w symulacji, a potem w prawdziwych pojazdach. Dzięki tym ustawieniom pojazd w ułamku sekundy musi podjąć decyzję z jakim obiektem uniknąć zderzenia. Na razie w pełni samodzielne (autonomiczne) samochody znajdują się jeszcze w fazie testów, ale aplikacje coraz częściej starają się wyręczać kierowców: system automatycznego hamowania powiązany z czujnikami radarowymi i kamerami, czujniki wykrywające pieszych lub rowerzystów, asystent utrzymywania właściwego pasa ruchu. Wraz z postępem technologii samochody stają się zdolne do interpretacji coraz bardziej złożonych sytuacji dziejących się na drogach. Powstaje pytanie na ile można mówić o odpowiedzialności samochodów, czy można do odpowiedzialności pociągnąć twórcę takiego samochodu.

Niektórzy twierdzą zresztą, że sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Na przykład, Bryant Walker-Smith, profesor na Uniwersytecie Południowej Karoliny, która studiuje prawne i społeczne konsekwencje jazdy samochodem, uważa że już dziś produkowane pojazdy arbitralnie rozstrzygają wiele etycznych dylematów. Najlepszym przykładem są poduszki powietrzne. Promując je chronimy kierowcę, który dzięki nim może mieć złudne poczucie bezpieczeństwa, która może prowadzić do bardziej niebezpiecznej jazdy i wypadków, w których giną inni użytkownicy dróg. Zdaniem profesora Walkera-Smitha dziś najbardziej nieetyczne byłoby opóźnianie w wprowadzeniu autonomicznych samochodów. Bo ich wprowadzenie przyczyni się do ograniczenia liczby przypadków przekraczania prędkości, które są najczęstszym powodem wypadków.

Najpopularniejsze teksty

Beton bez cementu

Miesięczny bilet napędza kolej

Kopenhaga pełna osiedli z kontenerów

Elektryczne taksówki niebawem polecą

Biblioteki na kółkach

Koniec poczty lotniczej

Ludzie uczą mówić rośliny